To tak jakby obwiniać reportera sejmowego za to, że posłowie nie mogą się ze sobą porozumieć.Nie zmienia to też faktu, że Piotr Kraśko prowadził w TVP magazyn "Na żywo", który był żałosną podróbką "Pod napięciem" z TVN
Tak, Warakomska. W swojej książce pt. ''Kiedy świat się zatrzymał'' zdaje się, że opisał rozmowę z kardynałem Dziwiszem. Późniejsza wypowiedź była niefortunna i skandaliczna, trzeba było to koniecznie potępić, ale dostał nauczkę.Następnie - chyba Warakomska? - wysłała go do Rzymu, gdzie z zapartym tchem oglądał go umierający papież
Kłopot w tym, że poza akcentem nie ma się do czego przyczepić, prawda? Bo cała reszta pracy, jaką wykonał w USA jest wręcz wzorowa.potem "z deszczu pod rynnę", czyli beznadziejny Kraśko zastąpił swojego kolegę Maxa Kolonko w Stanach. Jestem przekonany, że razem uczyli się polskiego akcentu.
Nie zmienia to faktu, że Kraśko też relacjonował te i dziesiątki innych wydarzeń.Takie rzeczy, jak wydarzenia w Stanach, zamachy w Londynie, czy tsunami, to relacjonował na przykład Maciej Woroch.
Kraśko tak samo był gotowy na to, że w każdej chwili mogą go wysłać na drugi koniec globu.Przez dłuższy czas znany był z tego, że miał w domu zapakowaną walizkę i tylko czekał aż gdzieś coś się wydarzy na świecie.
A wówczas w TVP relacjonował śp. Waldemar Milewicz, którego ceniły miliony Polaków. Relacjonował jeszcze wydarzenia z Bośni, Czeczenii, Kosowa, Abchazji, Rwandy, Kambodży, Somalii, Etiopii. Był świadkiem upadku Miloszevicia w Jugosławii, wielkiej powodzi na Syberii, trzęsienia ziemi w Indiach, wojny w Afganistanie.Wielokrotnie wyjeżdżał w rejony największych konfliktów na świecie: w Zatoce Perskiej, na Bliskim Wschodzie, w Czeczenii i na Bałkanach.Mało tego, relacjonował też wydarzenia w Iraku - i to w najgorętszym okresie i parę innych konfliktów zbrojnych.
Kraśko, jako jeszcze młody facet, był wówczas z boku i dopiero uczył się dziennikarstwa, tego pisanego wielką literą. I to m.in. właśnie od Milewicza.
Gdyby Woroch miał zacząć prowadzić ''Fakty'', to znalazły by się dziesiątki zawistnych ludzi, którzy za wszelką cenę chcieliby mu dokopać. Tak samo było z Kraśką czy Hanką - wtedy dopiero zaczęła się nagonka.To taki przykład tylko człowieka, który też wiele relacjonował, a któremu nie można nic zarzucić.
Po pierwsze, gdy poproszono go o przeprowadzenie wywiadu, to był poza Warszawą i nie znał szczegółów sprawy.Chociażby nie poprowadziła wywiadu z Declanem Ganleyem na polityczne zamówienie. Kraśko oczywiście nie miał z tym problemu. Z góry przepraszam, jeśli przekręciłem nazwisko.
Po drugie, uderzył się w pierś i przyznał, że zbyt pochopnie zgodził się na to podczas rozmowy telefonicznej.
Po trzecie, przyznał, że gdyby wówczas wiedział, że Hanna się zbuntowała przeciw narzucaniu gości przez Farfała, to postąpiłby dokładnie jak ona.
Po czwarte, już w piątek sprzeciwił się emisji rozmowy. Zagroził, że jeśli wywiad pójdzie w poniedziałek, to zrezygnuje z prowadzenia "Wiadomości".