Plejada: Sablewska nie akceptuje wyników w X Factor
Nie dziwię jej się. To, co wczoraj napisałem na facebooku Czesława i trochę osób to polubiło, napiszę też i tutaj. Jedni potępiali jego decyzję, a drudzy chwalili, że słuszna, że obiektywna, że Czesław jest najlepszym jurorem. Gdyby faktycznie był obiektywny w 100 proc., to tydzień temu już by podziękował Małgorzacie, a nie wczoraj wieczorem odpierd***ał jakieś szpako-szopki. To się kłóci z jego poprzednim werdyktem, decyzję powinien zostawić Mai. I tutaj bym nie był zły, gdyby ona wybrała panią Małgosię, za którą - cytując klasyka - szaleją tłumy, bo mi już wszystko jedno, kto wygra. Na tym etapie i Dziewczyny, i Szpak, I Małgorzata, Gienek czy Ada już mogą, jeżeli chcą, próbować kreować swoje kariery muzyczne i nie ma znaczenia, czy ktoś odpadnie odcinek wczesniej czy później. A Maja powinna utrzeć nosa pomarszczonemu Wojewódzkiemu, jego zagrywki poniżej pasa są żenujące, te komentarze do niej, obrażanie, już wprost "mogę zejść do Twojego poziomu", no kurde, a on taki inteligent bez skazy... To, co robi to nie jest zachowanie, które jest kontrowersyjne I PRZYCIĄGA WIDZÓW, a raczej odpycha ich, bo to czyste, gburowate chamstwo. Ja już sam nie mam ochoty tego oglądać, ale został jeden odcinek, więc jakoś dam radę.
Jego komentarze są tak nieobiektywne, że gdyby nieobiektywizm mógł latać to Wojewódzki mógłby spokojnie zostać satelitą Ziemi. On chyba myśli, że jest wyrocznią w sprawach muzyki i steruje głosami widzów np. sugerując "głupiej widowni", że występ Szpaka np. przy "Kalifornikejszoooon" był rewelacyjny, a przy występie Gienka skupiając się na tym, że pojawił się na imprezie Glamour (chociaż byli tam też inni, w tym jego prostowłosy Michaś) i to żenada.
Wojewódzki nie powie Szpakowi, że wygląda jak skrzyżowanie Michała Wiśniewskiego z Tokio Hotel, raczej będzie się nim zachwycać mówiąc, ze Polska nie jest gotowa na takie "coś" (Maja też ma takie zapędy, ale ona nie jest bezkrytyczna). Oczywiście powiedziałby to, gdyby Michał nie był w jego grupie. Nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Wiśniewski w swoich pelerynach i piórach latał po scenie już kilka lat temu, a Kuba jakoś nie miał mokro na jego widok. Nie słyszałem też, żeby zachwycał się popularnym kiedyś zespołem Tokio Hotel. Tymczasem, kiedy dochodzi do skrzyżowania tych dwóch "zjawisk estradowych" w postaci Szpaka (+ fakt, że Kuba jest jego mentorem) to od razu ktoś kto myśli, ze Michał nie jest taki rewelacyjny, za jakiego się ma, staje się w mniemaniu Kuby osobą zaściankową, niegotową na inność.
Wracając do Mai, nie dziwię się, że użyła tam zwrotu, że finał wygląda na ustawiony. Tak to trochę wygląda.
Czesław mnie zawiódł, ale go nadal lubię. Czasami może nie rozumiem. Chciałbym, żeby nie było Wojewódzkiego w kolejnych edycjach, ale powtarzamy to tutaj wszyscy po każdym odcinku. Czyta to ktoś z góry?