zadra pisze:oby wrocil! a kazia ciagle dziala, podobno odwiedza protestujace pielegniarki.
U nas to juÂż chyba norma, ze w najbardziej feministycznych zawodach zarabia sie maÂło
[ Dodano: Czw Lip 05, 2007 9:17 am ]
Kazia i Marysia do³¹czyÂły do mojej grupy chyba w piÂątej klasie. Kazia byÂła bardzo ÂładnÂą, szczuplutkÂą dziewczynkÂą o gÂładkich ciemnoblond wÂłosach i delikatnej buzi, jej siostra, choĂŚ starsza, byÂła duÂżo niÂższa, z czarnymi lokamii na caÂłej gÂłowie i zwariowanymi pomysÂłami w gÂłowie. Marysia byÂła „przeroÂśniĂŞta” o rok, bo cieÂżko chorowaÂła i musiaÂła rok opuÂściĂŚ, pozowaÂła wiĂŞc miĂŞdzy nami na „zupeÂłnie doros³¹”. Na szczĂŞÂście póŸniej jej to przeszÂło, ale na odmianĂŞ przyczepiÂła siĂŞ do mnie i dokuczaÂła mi dop Ăłty, dopĂłki nie dostaÂła tĂŞgiego lania. OdtÂąd zapanowaÂła miĂŞdzy nami swego rodzaju chwiejna zgoda. Kazia, jej siostra, byÂła duÂżo spokojniejsza i milsza w obyciu, ale raczej nie byÂła najbardziej lubiana. Powodem byÂł jej ironiczny sposĂłb bycie. Kazia nie krzyczaÂła, nie pÂłakaÂła, nie przezywaÂła i nie biegaÂła na skargĂŞ, ale w czasie k³ótni odpowiadaÂła tak, Âże jej oponent zapominaÂł jĂŞzyka w gĂŞbie.W szermierce na sÂłowa nikt nie mĂłgÂł jej dorĂłwnaĂŚ. PolubiÂłam jÂą, gdyÂż miaÂła lotnÂą wyobraÂźniĂŞ i inteligencjĂŞ znacznie przerastajÂącÂą ÂśredniÂą szkolnÂą – cechy, ktĂłre zawsze ceniÂłam ponad inne. Kazia nigdy nie przezwaÂła mnie „wariatkÂą” ani „idiotkÂą”, jak inni – niestety, zaczĂŞli nauczyciele, a uczniowie podchwycili, gdyÂż byÂłam wyjÂątkowo niesfornÂą uczennicÂą. Takie pospolite przezwiska nie byÂły dla Kazi, o nie. Ona, gdy chciaÂła mi dokuczyĂŚ, zwracaÂła siĂŞ do mnie per „Baranku BoÂży”. Ona i jej siostry nie byÂły katoliczkami, wiĂŞc moja poboÂżnoœÌ (tak mnie wychowano) draÂżniÂła je i ÂśmieszyÂła. Mimo to szukaÂłam jej towarzystwa, gdyÂż byÂło bardzo stymulujÂące. Na historii, wykÂładanej przez paniÂą KuÂś, siedziaÂłyÂśmy razem. Kazia sÂłuchaÂła jednym uchem, nie musiaÂła bowiem uwaÂżaĂŚ, by wszystko umieĂŚ na blachĂŞ. Ja zas w ogĂłle nie sÂłuchaÂłam, gdyÂż stawiaÂłam sobie za punkt honoru, by nie uczyĂŚ siĂŞ i nic nie umieĂŚ. Na lekcjach historii zatem pisaÂłyÂśmy razem opowiadania, ktĂłrych bohaterka byÂła wymyÂślona przez nas agentka wywiadu, Izabella Rollen. MatkÂą chrzestnÂą byÂła Kazia, ja autorkÂą wyglÂądu tej damy. To Kazia namĂłwiÂła mnie, zebym w ogĂłle zaczĂŞÂła pisaĂŚ – poczÂątkowo oczywiÂście to byÂło do niczego, ale dziĂŞki jej wskazĂłwkom zaczĂŞÂłam nabieraĂŚ stylu. Czasami siostrzyczki zapraszaÂły mnie na przyjĂŞcia do siebie, choĂŚ ze mnÂą nie byÂło, jak twierdziÂły, zabawy – podczas gry w butelkĂŞ nie chciaÂłam daĂŚ siĂŞ caÂłowaĂŚ i zawsze byÂły z tego powodu jakieÂś spory. Mimo to odwiedzaÂłyÂśmy siĂŞ nawzajem aÂż do zakoĂączenia podstawĂłwki. Potem spotkaÂłam KaziĂŞ tylko dwa razy: raz przy skrzyÂżowaniu ÂŻelaznej z Alejami Jerozolimskimi, akurat po tym, jak zdaÂłam egzamin do studium medycznego. PowiedziaÂła mi, Âże jej rodzice siĂŞ rozwiedli, ale ona stara siĂŞ zachowac z nimi obojgiem dobre ukÂłady. Mimo to z jej s³ów przebijaÂł Âżal do ojca. CzuÂłam, Âże nie wszystko mi chce powiedzieĂŚ i nie winiÂłam jej za to - –ama przeÂżyÂłam coÂś podobnego. Drugi raz spotkaÂłyÂśmy siĂŞ na ZÂłotej, gdy juÂż pracowaÂłam. Kazia wyprowadzaÂła siĂŞ do Krakowa i urzÂądzaÂła wyprzedaÂż swych rzeczy. PogadaÂłyÂśmy trochĂŞ o sprawach bie¿¹cych – nie wiedziaÂłam nawet, ze to nasze ostatnie spotkanie.
![beggrin :D](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)