Co z tÂą karierÂą?
RozmawiaÂł Piotr Najsztub.
KAMIL DURCZOK ma trzy lata na to, by „Fakty” TVN zdobyÂły wiĂŞcej widzĂłw, niÂż majÂą ich „WiadomoÂści” TVP. Z du¿¹ pewnoÂściÂą siebie mĂłwi, Âże to moÂżliwe bez siĂŞgania po chwyty z tabloidĂłw. Optymizm opuszcza go, kiedy zaczyna mĂłwiĂŚ o polskiej polityce.
Panie redaktorze, zabrakÂło telewizji i zapuÂściÂł siĂŞ panu brzuszek...
– Brzuszek jest niezmienny od roku, tyle Âże w garniturze mniej go widaĂŚ.
Przez parĂŞ tygodni bez wystĂŞpowania w telewizji nie zasmakowaÂłeÂś w takim Âżyciu?
– Wiele razy mĂłwiÂłem, Âże umiem wyobraziĂŚ sobie Âżycie bez telewizji, wiĂŞc przez te trzy miesiÂące miaÂłem rzadkÂą okazjĂŞ weryfikowania tego poglÂądu. ParĂŞ razy mnie wyrywaÂło, chĂŞtnie bym usiadÂł w studiu i przydusiÂł wÂładzĂŞ o dwie, trzy kwestie.
Czyli nie olÂśniÂło ciĂŞ i nie powiedziaÂłeÂś sobie: przecieÂż ja mogĂŞ nie wracaĂŚ do telewizji?
– Jak siĂŞ w ciÂągu dnia jeÂździ na nartach, po poÂłudniu rozmawia z dzieckiem, odrabia z nim lekcje i „Âłapie” kontakt, to przychodzi taka refleksja. Tylko Âże potem jest godz. 18.45, 19.00, 19.30, potem jakiÂś program publicystyczny, gazeta i mĂłwisz sobie: zaraz, zaraz, dlaczego ja siedzĂŞ w domu, przecieÂż to zrobiÂłbym inaczej, a tamto lepiej. WiĂŞc jeszcze nie czas, Âżeby siĂŞ wycofywaĂŚ. Mam dopiero 38 lat.
Odchodz¹c z telewizji publicznej, by³eœ u szczytu swojej kariery. Dosta³eœ ju¿ wszystkie mo¿liwe nagrody dziennikarskie, niektóre nawet po dwa razy. Badania opinii publicznej pokazuj¹, ¿e jesteœ najbardziej lubianym i traktowanym z najwiêkszym zaufaniem prezenterem. Nic wiêcej zwojowaÌ nie mo¿esz w tej kategorii. Mo¿e to by³ moment, ¿eby w chwale odejœÌ?
– MyÂślisz, Âże od teraz moÂże byĂŚ tylko gorzej?
Tak moÂże byĂŚ.
– CaÂły urok tego zawodu polega na tym, Âże siĂŞ nie Âłapie krĂłlika, tylko siĂŞ go goni. Dlatego propozycja TVN wywoÂłaÂła u mnie niewidoczny od dawna bÂłysk w oku.
MoÂże ci siĂŞ nie udaĂŚ w „Faktach”? Czy nie zakÂładasz takiej moÂżliwoÂści?
– Nie spĂŞdza mi to snu z powiek. Zaczynamy wyÂścig, ktĂłry doprowadzi do tego, Âże za jakiÂś czas to „Fakty” bĂŞdÂą najbardziej oglÂądanym dziennikiem w Polsce.
WÂłoÂżyÂłeÂś sobie na barki ogromny ciĂŞÂżar. WÂłaÂściciele TVN wydadzÂą duÂże pieniÂądze na to, ÂżebyÂś ich zaprowadziÂł na szczyt. ObiecaÂłeÂś im ten szczyt?
– Nie przychodzĂŞ do firmy, ktĂłra leÂży na Âłopatkach, tylko Âświetnie prosperuje, i do programu, ktĂłry jest oglÂądany przez jednÂą trzeciÂą PolakĂłw.
To gorzej, bo dostajesz dobry zespó³, dobry program i „tylko” masz z nimi wygraĂŚ mistrzostwa Âświata. To gorzej niÂż upadÂły zespó³, upadÂły program i start od zera.
– Nie. Tutaj komfort polega na tym, Âże nie trzeba rewolucji, tylko ewolucji. Na pierwszym spotkaniu z zespoÂłem powiedziaÂłem, Âże powinniÂśmy robiĂŚ program, ktĂłry jeszcze wiĂŞcej waÂży i jest jeszcze bardziej oglÂądany, bo od dobrych wymaga siĂŞ wiĂŞcej.
MĂłwisz dosyĂŚ ogĂłlnie. A mnie, szczerze mĂłwiÂąc, trudno sobie wyobraziĂŚ, co jeszcze istotnego moÂżna w „Faktach” zmieniĂŚ. Po to, Âżeby telewidz zauwaÂżyÂł, Âże „oto przyszedÂł Durczok”. Dominacja „WiadomoÂści” wynika m.in. z tradycji, z zasiĂŞgu, a tych rzeczy w TVN mieĂŚ nie bĂŞdziesz. Programy informacyjne w TVP, TVN i Polsacie dla widza sÂą w gruncie rzeczy podobne.
– G³ówne dzienniki w Polsce posÂługujÂą siĂŞ podobnym jĂŞzykiem telewizyjnym: po³¹czenia na Âżywo, dobre materiaÂły reporterskie, kompetentne, bezstronne prowadzenie itd. To jest pewien worek, z ktĂłrego sprawnie lub mniej sprawnie ró¿ni ludzie coÂś wyjmujÂą.
To jakiego królika ty chcesz wyci¹gn¹Ì?
– Walka serwisĂłw informacyjnych rozegra siĂŞ w najbliÂższych latach w doborze informacji, w tym, o czym i w jakiej kolejnoÂści bĂŞdziemy informowaĂŚ.
MyÂślisz, Âże to dla telewidza jest istotne?
– OczywiÂście, Âże tak. To jest rzecz, ktĂłra juÂż zaczynaÂła mi ci¹¿yĂŚ w „WiadomoÂściach”, Âże bywaÂły dni, kiedy trzy najwiĂŞksze programy informacyjne zaczynaÂły siĂŞ od trzech tych samych wydarzeĂą. A ludzie przed telewizorem nie majÂą specjalnej ochoty na oglÂądanie trzeciej wersji tego samego tematu.
Spodziewasz siĂŞ, Âże w odpowiedzi na to, Âże ty poprowadzisz „Fakty”, moÂże dojœÌ do tego, Âże Tomasz Lis poprowadzi „Wydarzenia”?
– Nie zajmuje mnie to.
Nie chciaÂłbyÂś znowu siĂŞ z nim poÂścigaĂŚ?
– No, po prostu... zawsze siĂŞ musi pojawiĂŚ pytanie o Tomka Lisa.
BĂŞdziesz juÂż zawsze z Lisem po³¹czony rywalizacjÂą – koniec, kropka. Jest wyjÂście, moÂżesz go zabiĂŚ, ale to dalej bĂŞdzie ciÂąg dalszy tej samej wojny.
– ByÂłoby to ekscytujÂące starcie. MĂłwiĂŞ o prowadzeniu oczywiÂście...
Nie chciaÂłbyÂś uczyniĂŚ z „FaktĂłw” programu bardziej autorskiego? Bo nie ma w Polsce autorskiego programu informacyjnego: „Ja, ktĂłry prowadzĂŞ, mĂłwiĂŞ ludziom, co myÂślĂŞ”.
– MyÂślisz o „Faktach” bardziej komentatorskich?
Nie, o autorskich, w ktĂłrych prowadzÂący nie kryjÂą swoich ocen w najwaÂżniejszych sprawach, a wtedy telewidz – nawet jeÂżeli oglÂądaÂł te same informacje u konkurencji – bĂŞdzie chciaÂł usÂłyszeĂŚ, co „autor prowadzÂący” o nich sÂądzi.
– Na pewno w moim wydaniu „Fakty” w jakimÂś stopniu bĂŞdÂą takim programem, bo TVN to jest inne miejsce niÂż telewizja publiczna, gdzie na dziennik autorski nie ma miejsca. Jednak bojĂŞ siĂŞ takiego zapĂŞdu do komentowania wprost albo nie wprost, czyli puszczania oka. Bardzo serio traktujĂŞ ludzi, ktĂłrzy poÂświĂŞcajÂą 25 minut w ciÂągu dnia i chcÂą obejrzeĂŚ prowadzony przeze mnie program. WiĂŞc mĂłwienie im, co majÂą myÂśleĂŚ...
Nie, mĂłwienie im, co ty myÂślisz, a oni niech sobie myÂślÂą, co chcÂą.
– RozÂłoÂżenie akcentĂłw w materiale reporterskim i pokazanie, co dla nas jest waÂżne, dla nas, zespoÂłu „FaktĂłw”, dla faceta, ktĂłry to prowadzi – to przecieÂż jest gÂłos „w sprawie”.
To utajona forma autorskoÂści. Dla telewidza moÂże byĂŚ za subtelna, a przez to niedostrzegalna.
– Ale alternatywÂą dla formy utajonej jest Âłopatologia.
Nie, jest coÂś poÂśrodku, czego w Polsce jeszcze nigdy nie byÂło.
– Obejrzyj „Fakty”.
Od kiedy?
– Od 1 maja.
PrzejÂście z TVP do TVN jest kolejnym szczeblem kariery...
– Nie, traktujĂŞ to jako nowe wyzwanie, jako coÂś, co zaczyna caÂłkiem inny rozdziaÂł w moim Âżyciu.
Nie chowaj siĂŞ w skorupie banaÂłu, ja nie chcĂŞ ci udowodniĂŚ, Âże jesteÂś karierowiczem, tylko chodzi mi o to, Âże bĂŞdziesz wiĂŞcej zarabiaÂł, bĂŞdziesz kierowaÂł duÂżym zespoÂłem...
– SkÂąd wiesz, Âże bĂŞdĂŞ wiĂŞcej zarabiaÂł?
Chcesz mi powiedzieĂŚ, Âże bĂŞdziesz zarabiaÂł mniej?
– Nie, nic na ten temat nie powiem.
WiĂŞc to jest chyba awans?
– MoÂżna to traktowaĂŚ w kategoriach awansu, moÂżna w kategoriach transferu, moÂżna teÂż traktowaĂŚ w kategoriach nowego zadania.
MĂłwisz prawie jak gwiazda hollywoodzka, ktĂłra siĂŞ nie chce nikomu naraziĂŚ.
– Nie. A jeÂśli chodzi o naraÂżanie siĂŞ, to juÂż samo przejÂście uruchomiÂło coÂś, z czym nie miaÂłem do tej pory do czynienia. Nie wiedziaÂłem, Âże plotka tak silnie funkcjonuje w obiegu, Âże jest tak silnym elementem Âżycia publicznego, przynajmniej w Warszawie.
ByÂłeÂś dzieckiem do tej pory?
– Nie, ale nie sÂądziÂłem, Âże asortyment plotek na mĂłj temat oferowany widowni w tej chwili na mieÂście jest bardzo szeroki.
Zaprezentujmy go wiĂŞc.
– Zaczyna siĂŞ od tego, Âże „Durczok jest leniem”. To przeczytaÂłem po raz pierwszy w „Newsweeku”. Ale nie zamierzam siĂŞ z tego tÂłumaczyĂŚ.
Bo uwaÂżasz, Âże nie jesteÂś leniem?
– Jak ktoÂś wstaje o 5.30, a koĂączy pracĂŞ o 1.15 w nocy, to trudno go nazwaĂŚ leniem. Druga plotka opiera siĂŞ na spekulacjach w rodzaju: kim tak naprawdĂŞ jest ten Durczok, z kim siĂŞ przyjaÂźni, jakieÂś podejrzane ma znajomoÂści, na ÂŚlÂąsku ma jakichÂś znajomych, a moÂże to jakiÂś element „ukÂładu”, moÂże z biznesem siĂŞ „poukÂładaÂł”. Potem sÂą prĂłby zaglÂądania do moich kompletnie prywatnych spraw finansowych, osobistych. Nic z tego nie wynika, chociaÂż wiem, Âże kilka osĂłb siĂŞ wyjÂątkowo interesuje ró¿nymi sprawami, ktĂłre uznajĂŞ za caÂłkowicie prywatne i o ktĂłrych nie mam zamiaru opowiadaĂŚ. To jest dla mnie coÂś z pogranicza groteski i czegoÂś uwÂłaczajÂącego.
Czyli dojdzie do mnie plotka, Âże jesteÂś gejem?
– Taka chyba nie. MyÂślĂŞ, Âże szybciej dojdzie do ciebie plotka o moim bujnym Âżyciu towarzyskim.
Czyli Âże jesteÂś po prostu Âświntuchem zdradzajÂącym ÂżonĂŞ.
– Owszem. I ta plotka na pewno do ciebie dotrze wkrĂłtce, o ile juÂż nie dotarÂła.
Jeszcze nie.
– Asortyment jest wiĂŞc szeroki: od finansĂłw, przez sprawy prywatne, mojÂą cudownÂą ÂżonĂŞ, po informacje o charakterze i stopniu pracowitoÂści. I jest uÂżywany w stopniu, ktĂłrego do tej pory nie doÂświadczyÂłem. Nie skar¿ê siĂŞ, broĂą BoÂże. OczywiÂście nie jestem dzieckiem i wiem, Âże jak siĂŞ jest osobÂą publicznÂą i na dodatek obejmuje doœÌ istotne stanowisko, to musi siĂŞ znaleŸÌ ktoÂś, kto zechce mi „daĂŚ w papĂŞ”.
Co jest w tobie takiego, Âże uwaÂżasz, Âże jesteÂś wystarczajÂąco kompetentny, Âżeby poprowadziĂŚ „Fakty” i ca³¹ redakcjĂŞ?
– A uwaÂżasz, Âże nie jestem?
Pytam.
– Jestem dziennikarzem od 17 lat. Mam wraÂżenie, Âże w tym czasie moja robota zostaÂła juÂż poddana weryfikacji. Weryfikacji Âśrodowiskowej, tej najistotniejszej – weryfikacji widzĂłw, i weryfikacji rynku, co nastÂąpiÂło parĂŞ miesiĂŞcy temu, kiedy podpisaÂłem kontrakt z TVN. OczywiÂście jest taka teoria w psychologii, Âże ludzie zajmujÂą zawsze wyÂższe stanowiska niÂż ich kompetencje. OkaÂże siĂŞ w praniu, czy tak jest i w moim przypadku.
Jest gdzieœ granica twoich kompetencji? Jakiej posady byœ nie przyj¹³?
– KaÂżdej, ktĂłra ³¹czy siĂŞ w wiĂŞkszym stopniu z zarzÂądzaniem niÂż z pracÂą dziennikarskÂą. KaÂżda robota, ktĂłra wi¹¿e siĂŞ z zarzÂądzaniem, ze znajomoÂściÂą prawa, biznesu, z kontrolÂą finansĂłw, z tym wszystkim, co jest nowoczesnym zarzÂądzaniem, jest robotÂą nie dla mnie.
To jakie bĂŞdÂą „Fakty” za trzy lata, kiedy skoĂączy ci siĂŞ kontrakt z TVN?
– Bardziej oglÂądane niÂż „WiadomoÂści”.
Mniej w nich bĂŞdzie polityki czy moÂże wiĂŞcej? WiĂŞcej wypadkĂłw drogowych czy mniej wypadkĂłw drogowych?
– Jak mawiajÂą politycy, nastĂŞpne pytanie poproszĂŞ.
Nie jesteÂś politykiem.
– Nie.
Dostrzegasz szansĂŞ dla „FaktĂłw” w „tabloidyzacji”?
– Wydaje mi siĂŞ, Âże jeÂśli ktoÂś siĂŞ bĂŞdzie tabloidyzowaÂł, to bĂŞdÂą to polsatowskie „Wydarzenia”, a nie „Fakty”. My chcemy byĂŚ dziennikiem naprawdĂŞ opiniotwĂłrczym, takim, Âże ludzie wstrzymujÂą oddech przed godzinÂą 19 i zastanawiajÂą siĂŞ, czym rÂąbniemy tym razem i o czym bĂŞdzie jutro mĂłwiÂła caÂła Polska, poczÂąwszy od dwĂłch panien w tramwaju, a skoĂączywszy na powaÂżnych gabinetach prezesĂłw. Tabloidyzacja to wyklucza. Ale miĂŞdzy atrakcyjnoÂściÂą dla widza, wabikiem, a tabloidyzacjÂą jest boisko piÂłkarskie moÂżliwoÂści.
Czyli wypadki drogowe zostanÂą?
– Jak policja Âłapie w ciÂągu dwĂłch ÂświÂątecznych dni 1500 pijakĂłw za kó³kiem, to trudno nie mĂłwiĂŚ o wypadkach drogowych.
Masz jakiekolwiek obawy zwiÂązane z tym przejÂściem?
– Mam i oczywiÂście ci o nich nie opowiem.
Dlaczego?
– Dlatego Âże wi¹¿¹ siĂŞ z tym, co siĂŞ bĂŞdzie dziaÂło miĂŞdzy ludÂźmi. Jak dÂługo siĂŞ bĂŞdziemy uczyli wspĂłlnego jĂŞzyka.
A nie boisz siĂŞ, Âże bĂŞdÂą ciĂŞ uwaÂżali za przybysza ze Âświata, w ktĂłrym dziennikarze majÂą poÂłamane krĂŞgosÂłupy?
– BroniĂŞ kaÂżdego wydania, ktĂłre poprowadziÂłem! Jak wiedziaÂłem, Âże go nie obroniĂŞ, to go nie prowadziÂłem, i broniĂŞ kaÂżdej „Debaty” i kaÂżdego „GoÂścia Jedynki”!
Nie mĂłwiĂŞ, Âże zostaÂłeÂś zÂłamany, tylko Âże przez tĂŞ wieloletniÂą rywalizacjĂŞ wytworzyÂły siĂŞ stereotypy, Âże dziennikarze „WiadomoÂści” muszÂą i musieli ÂżyĂŚ w jakimÂś opresyjnym Âświecie i ró¿ne rzeczy przytrafiaÂły siĂŞ ich materiaÂłom. I to nawet nie dotyczy konkretnych dziennikarzy, tylko tego, Âże „oni”, dziennikarze „FaktĂłw”, byĂŚ moÂże sÂądzÂą, Âże sÂą z „lepszego Âświata”, w ktĂłrym nikt ich nie prĂłbowaÂł tÂłamsiĂŚ, na przykÂład politycznie. I w zwiÂązku z tym mogÂą patrzeĂŚ na ciebie jak na kogoÂś, kto przyszedÂł z Mordoru, krainy zÂła.
– KaÂżdy ma prawo do wÂłasnej opinii. 1 maja ruszamy i nie wyobraÂżam sobie, ÂżebyÂśmy ruszali jako zatomizowana, rozbita grupa. Dotykasz innego problemu. ByÂł czas, gdy „WiadomoÂści” i „Fakty” byÂły takimi dwiema oblĂŞÂżonymi twierdzami, ktĂłre wylewaÂły nawzajem na siebie smo³ê i strzelaÂły do siebie z Âłuku. A ja dziÂś patrzĂŞ na to jak na dobrÂą ligĂŞ piÂłkarskÂą, dwa dobre kluby. ZdarzajÂą siĂŞ transfery miĂŞdzy jednym a drugim i nikomu do gÂłowy nie przychodzi, Âże pozyskany zawodnik bĂŞdzie graÂł sÂłabiej, cofaÂł nogĂŞ albo robiÂł jeszcze coÂś innego tylko dlatego, Âże ma sentyment do klubu, z ktĂłrego wyszedÂł. Ten Âświat normalnieje. ByÂł czas zimnej wojny. A teraz mamy czas odwilÂży.
Bo wszyscy walczymy z terroryzmem.
– Politycznym.
A wtedy szeregi siê zwieraj¹. Wierzysz, ¿e ta koalicja siê zawi¹¿e?
– MyÂślĂŞ, Âże tak.
I ile potrwa?
– OdkÂąd powstanie, z kaÂżdym dniem bĂŞdÂą malaÂły szanse na jej rozwiÂązanie i przedterminowe wybory. KoalicjĂŞ bĂŞdzie zuÂżywaÂła wÂładza, bo wÂładza zawsze zuÂżywa i poparcie topnieje. I coraz trudniej bĂŞdzie zdobyĂŚ siĂŞ na przedterminowe wybory, rozwalenie tej koalicji. OczywiÂście jest i taka wizja, Âże koalicjĂŞ rozwali Andrzej Lepper, bo byĂŚ moÂże jego akurat notowania wcale nie bĂŞdÂą spadaÂły, ale myÂślĂŞ, Âże wtedy teÂż nie tak Âłatwo bĂŞdzie rozwiÂązaĂŚ parlament. Przy takiej ÂżyczliwoÂści prezydenta dla jednego ugrupowania, przy moÂżliwoÂści dziaÂłania rzÂądu mniejszoÂściowego w ramach prowizorium budÂżetowego przez rok, to myÂślĂŞ, Âże to bĂŞdzie „Sejm trwam” i „rzÂąd trwam”.
A nie sÂądzisz, Âże przy rzÂądzie koalicyjnym z SamoobronÂą ta jednoznacznie przychylna do tej pory postawa prezydenta wobec rzÂądu ulegnie zmianie, Âże on z jakichÂś – byĂŚ moÂże bardziej osobistych niÂż koniunkturalno-politycznych – powodĂłw przestanie popieraĂŚ rzÂąd, Âże nastÂąpi jakieÂś pĂŞkniĂŞcie, ktĂłregoÂśmy siĂŞ nie spodziewali?
– To jest wysoce ekscytujÂąca, bo rĂłwnie wysoce nieprawdopodobna wizja. MiaÂłbym oczy szeroko otwarte ze zdumienia, gdyby siĂŞ tak wydarzyÂło. ChoĂŚ nie jest to scenariusz nieprawdopodobny. PrzykÂładĂłw, nawet w najnowszej historii, wystĂŞpowania wbrew swojemu otoczeniu politycznemu jest kilka. Co prawda nie mieliÂśmy jeszcze takiej sytuacji, Âże brat wystĂŞpuje przeciwko bratu.
ByĂŚ moÂże rzÂąd zÂłoÂżony z czterech partii zmarginalizuje rolĂŞ JarosÂława KaczyĂąskiego. Wtedy premier stanie siĂŞ strasznie waÂżny, bo to on na co dzieĂą bĂŞdzie siĂŞ ukÂładaÂł z liderami, Lepperem, Giertychem, Pawlakiem, i to on stanie siĂŞ osiÂą duÂżej polityki, a dla JarosÂława KaczyĂąskiego nie bĂŞdzie odpowiedniej roli. I wtedy prezydent moÂże siĂŞ odwrĂłciĂŚ od rzÂądu.
– CaÂły kÂłopot z politykÂą, zwÂłaszcza w ostatnich 10 miesiÂącach, polega na tym, Âże intuicja nie jest najlepszym narzĂŞdziem do jej badania. A najgorsze jest to, Âże tylko na niÂą moÂżemy siĂŞ zdaĂŚ. Bo gdyby mi ktoÂś powiedziaÂł w grudniu ubiegÂłego roku, Âże JarosÂław KaczyĂąski – cokolwiek o nim mĂłwiĂŚ, ale jednak propaĂąstwowiec, k³ótliwy, pamiĂŞtliwy, ale jednak propaĂąstwowiec – bĂŞdzie siĂŞ ukÂładaÂł z Andrzejem Lepperem, tobym nie uwierzyÂł. Gdyby mi ktoÂś mĂłwiÂł, Âże JarosÂław KaczyĂąski, ktĂłry dwa lata temu mĂłwiÂł, Âże Samoobrona jest grupÂą zaÂłoÂżonÂą przez byÂłych esbekĂłw, dzisiaj bĂŞdzie sÂławiÂł jego wielkÂą przemianĂŞ moralnÂą, tobym go wyÂśmiaÂł.
Trzeba byÂło sÂłuchaĂŚ, co mĂłwi Lepper. On juÂż jesieniÂą mĂłwiÂł, Âże tak siĂŞ to skoĂączy.
– GubiĂŞ siĂŞ w wielu ÂświatÂłych myÂślach pana przewodniczÂącego, marszaÂłka, wicepremiera.
Ty, jak rozumiem, cenisz sobie propaùstwowoœÌ?
– CeniĂŞ sobie serio traktowanie paĂąstwa i serio traktowanie obywateli, ktĂłrzy w nim ÂżyjÂą. A mam wraÂżenie, Âże istnieje bardzo duÂża grupa politykĂłw, ktĂłrzy traktujÂą ludzi jak idiotĂłw. I w tych kategoriach nie postrzegam tego, co Kurski powiedziaÂł w TOK FM, Âże „ciemny lud to kupi”, jako chlapniĂŞcia. Wydaje mi siĂŞ, Âże to jest g³êbokie przekonanie wielu politykĂłw.
A mo¿e Jacek Kurski te¿ jest takim propaùstwowcem i rozumie to w ten sposób, ¿e trzeba zbudowaÌ nasze, silne paùstwo i ono siê o wszystko zatroszczy, o to, ¿ebyœ wiedzia³, co masz myœleÌ, co masz czuÌ, wartoœci z jakiej ksi¹¿ki wyznawaÌ, kogo siê baÌ. Ja dostrzegam w tym kulcie propaùstwowoœci niebezpieczeùstwo tego, ¿e to chodzi o paùstwo, które mi wiele rzeczy, wolnoœci odbierze, bo bêdzie wiedzia³o lepiej ode mnie, jaki powinienem byÌ i co robiÌ.
– Ale czy przypadkiem w duÂżej grupie ludzi, wyborcĂłw nie istnieje przyzwolenie na takÂą postawĂŞ? Po zachÂłyÂśniĂŞciu siĂŞ wolnoÂściÂą na poczÂątku lat 90. i chĂŞtniej branÂą na siebie odpowiedzialnoÂściÂą dzisiaj, jak mi siĂŞ wydaje, w duÂżej grupie spoÂłecznej jest takie myÂślenie: dobrowolnie oddam czêœÌ moich wolnoÂści osobistych, byle tylko paĂąstwo zaÂłatwiaÂło za mnie caÂły szereg problemĂłw i tĂŞ odpowiedzialnoœÌ, ktĂłrÂą Balcerowicz kazaÂł braĂŚ na siebie, ze mnie zdjĂŞÂło.
Tacy ludzie sÂą byĂŚ moÂże nawet w wiĂŞkszoÂści, ludzie zawsze chcieli mieĂŚ spokĂłj.
– Pytanie: do jakiej granicy sÂą w stanie oddaĂŚ swobody? WeÂźmy konkretny przykÂład. Ludwik Dorn mĂłwi, Âże weÂźmie „lekarzy w kamasze”. Co siĂŞ powinno dziaĂŚ w normalnym, demokratycznym kraju w takim momencie? Powinien podaĂŚ siĂŞ do dymisji, dlatego Âże zasugerowaÂł uÂżycie aparatu paĂąstwowego do pozbawienia czĂŞÂści obywateli, pewnej grupy zawodowej praw, wolnoÂści obywatelskich.
Ludwik Dorn wie, Âże pacjentĂłw jest wiĂŞcej niÂż lekarzy.
– I wÂłaÂśnie na tym polega caÂły problem, Âże ci pacjenci nie rozpatrujÂą kwestii pozbawienia praw obywatelskich lekarzy, tylko interesuje ich otwarty o 7 rano gabinet lekarski. Za chwilĂŞ ich byĂŚ moÂże wÂładza bĂŞdzie prĂłbowaÂła pozbawiĂŚ jakichÂś swobĂłd obywatelskich. Ale dziÂś mĂłwiÂą: silna wÂładza powinna w poniedziaÂłek zaÂłatwiĂŚ mi otwarty szpital.
Dlatego kiedy s³yszê, ¿e ktoœ jest propaùstwowcem i to ma byÌ jego chwa³¹, to mi siê w³¹cza czerwona lampka. Rozmawia³em ju¿ z wieloma propaùstwowcami, którzy gdyby daÌ im pe³niê w³adzy, skutecznie by mnie wyp³oszyli z tego kraju. A zapyta³em o to dlatego, ¿e z tak¹ atencj¹ powiedzia³eœ o Jaros³awie Kaczyùskim, ¿e jest propaùstwowcem.
– Z takim przekonaniem, Âże jest politykiem, ktĂłry nigdy nie podniesie rĂŞki na reguÂły demokracji, nie bĂŞdzie naginaÂł prawa po to, Âżeby realizowaĂŚ swojÂą wizjĂŞ paĂąstwa, tylko bĂŞdzie siĂŞ poruszaÂł w obrĂŞbie pewnych ustalonych reguÂł, ktĂłrych od 16 czy 17 lat siĂŞ dorobiliÂśmy.
To mnie nie uspokaja, bo moÂżna zgodnie z reguÂłami demokracji tak zmieniĂŚ prawo i kraj, Âże nie da siĂŞ w nim ÂżyĂŚ.
– Nie chciaÂłbym byĂŚ obroĂącÂą JarosÂława KaczyĂąskiego, ale mimo wszystko wydaje mi siĂŞ, Âże jak na razie nie dostaliÂśmy namacalnego dowodu na to, Âże jest w stanie pozbawiĂŚ nas czĂŞÂści praw obywatelskich albo zmieniĂŚ te reguÂły tak, Âżeby bardziej mu pasowaÂły. Popatrz na ustawĂŞ o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, trybie jej uchwalenia. Czy byÂło w tym coÂś niedemokratycznego?
Nie.
– Czyli problemem nie jest to, Âże on Âłamie zasady, w tym sensie jest propaĂąstwowy. Problemem jest to, do jakiej wizji Polski chce siĂŞ zbliÂżyĂŚ. I tu juÂż oczywiÂście zgody na to, przynajmniej z mojej strony, nie ma, bo wydaje mi siĂŞ, Âże jednak ró¿nie patrzymy na to, co jest moim krajem, mojÂą ojczyznÂą, w ktĂłrej chcĂŞ ÂżyĂŚ i pracowaĂŚ i chcĂŞ teÂż, Âżeby mĂłj syn tu ÂżyÂł, a nie wyjeÂżdÂżaÂł na przykÂład do Francji.
OglÂądajÂąc od poniedziaÂłku „Fakty” pod twojÂą komendÂą, bĂŞdĂŞ mĂłgÂł zobaczyĂŚ, usÂłyszeĂŚ, Âże tobie siĂŞ pewna wizja nie podoba?
– Jak bĂŞdziesz oglÂądaÂł „Fakty”, to bĂŞdziesz widziaÂł dziennikarzy, ktĂłrzy realizujÂą jeden podstawowy dziennikarski cel: byĂŚ maksymalnie krytyczny wobec kaÂżdej wÂładzy, nie krytykancki, ale krytyczny.
OstrzeÂżesz PolakĂłw przed zagraÂżajÂącym niebezpieczeĂąstwem zbyt silnej wÂładzy?
– Dziennikarstwo w zasadniczym stopniu, jak mawia KapuÂściĂąski, jest opisywaniem Âświata. Ale poza tym kaÂżdy odpowiedzialny dziennikarz w momencie, kiedy polityk zaczyna naduÂżywaĂŚ swojego stanowiska, naduÂżywaĂŚ wÂładzy, ktĂłrÂą dostaÂł w demokratycznych nawet wyborach, musi protestowaĂŚ i krzyczeĂŚ. To jest jasne.
Nie, ja mówiê o innej sytuacji. Gdyby nie nadu¿ywa³ w³adzy, ale u¿ywa³ jej po to, ¿eby zmieniÌ œwiat, który nas otacza, na swoj¹ mod³ê. Czy wtedy bêdziesz krzycza³, je¿eli to nie bêdzie ta wizja œwiata, o której myœlisz, ¿e jest najlepsza dla ciebie i dla Polaków?
– Wtedy na pewno nie bĂŞdĂŞ krzyczaÂł, bo to nie jest tak, Âże Durczok dostaÂł mandat spoÂłeczny do tego, Âżeby zmieniaĂŚ kraj na swojÂą mod³ê.
JesteÂś tylko niewiele mniej popularny od premiera. A zresztÂą to siĂŞ za chwilĂŞ zmieni, bo jak sam mĂłwiÂłeÂś, wÂładza siĂŞ zuÂżywa.
– JuÂż caÂłkiem serio, to jest zestaw wartoÂści, co do ktĂłrych siĂŞ musimy zgadzaĂŚ, a wÂśrĂłd tych wartoÂści jest demokracja.
A jeÂżeli kiedyÂś w wyniku absencji PolakĂłw przy urnie wyborczej do przyszÂłego Sejmu trafiÂą skoĂączeni idioci i ludzie ze zÂłymi intencjami, to mnie taka demokracja nie interesuje.
– To co wtedy zrobisz?
BĂŞdĂŞ protestowaÂł, sprĂłbujĂŞ wywoÂłaĂŚ rewolucjĂŞ, bo uwaÂżam, Âże taka demokracja nie sÂłuÂży dobrze.
– Tu siĂŞ ró¿nimy fundamentalnie, ja nie bĂŞdĂŞ wywoÂływaÂł rewolucji, takÂże wtedy, kiedy do urn wyborczych pĂłjdzie 5 procent spoÂłeczeĂąstwa. Wtedy bĂŞdĂŞ krzyczaÂł, Âże demokracja jest obowiÂązkiem, a nie przywilejem. BĂŞdĂŞ mĂłwiÂł: idÂźcie do wyborĂłw, bo demokracja wymaga uczestnictwa, ale na pewno nie bĂŞdĂŞ krzyczaÂł, Âże ci, ktĂłrzy inaczej patrzÂą na rzeczywistoœÌ, to gÂłupole, a ja jeden wiem, co trzeba zrobiĂŚ.
Zaczynamy wyÂścig, ktĂłry doprowadzi do tego, Âże za jakiÂś czas to „Fakty” bĂŞdÂą najbardziej oglÂądanym dziennikiem w Polsce.
To chyba jedna z najwaÂżniejszych wypowiedzi w tym wywiadzie

[/quote]