I dobrze. Przyjmuję to rozstanie z ulgą. Druga strona też. Nie było nam po drodze. Włodarze TVP zgrzytali zębami na moje nazwisko. Ja coraz rzadziej podglądałam anteny TVP i z coraz większym niesmakiem. (...) Od pół roku rosło we mnie poczucie zażenowania wobec samej siebie - co ja tam jeszcze robię?! Po co tracę czas? Jest tyle ciekawych historii do opowiedzenia, które chcę opowiedzieć, ale nie chcę ich opowiadać na antenie, która jest nie tylko karykaturą dziennikarstwa, ale do tego szczytem warsztatowej nieudolności. Rozstajemy się zatem w pełnej zgodzie. Ja nie pasuję do telewizji 'narodowej'. 'Narodowa' nie pasuje do mnie - oceniła dziennikarka. - Podczas jednego z ostatnich nagrań podszedł do mnie Amerykanin polskiego pochodzenia i zapytał, czy nie wstyd mi pracować dla propagandowej stacji. Szczerze? Było mi wstyd. Teraz już nie będzie. Czas na zmiany!
A nie było jej wstyd wskakiwać w 2004 roku, bez żadnego przygotowania, na miejsce Pieńkowskiej? Nie było wstyd latać na 5 dyżurów w miesiącu z Madrytu? Nie było wstyd prowadzić Wiadomości i publicystykę w latach 2005-2007?