: środa 14 mar 2007, 18:59
no to moÂże poznali siĂŞ w URM a nie w sejmie. :rozglada:Z tego co wiem to jej mĂŞÂżem zostaÂł p.Konrad CiesioÂłkiewicz,byly rzecznik prasowy p.Marcinkiewicza.
Forum jedynej nieoficjalnej strony o telewizji TVN i TVN Warner Bros. Discovery
https://forum.tvnfakty.pl/
no to moÂże poznali siĂŞ w URM a nie w sejmie. :rozglada:Z tego co wiem to jej mĂŞÂżem zostaÂł p.Konrad CiesioÂłkiewicz,byly rzecznik prasowy p.Marcinkiewicza.
:hmm: :hmm: :nie:Mandi pisze:Jej m¹¿ chyba pojawia³ siê w telewizji jak by³ rzecznikiem? Wydaje mi sie, ¿e nosi okulary.Szybko sie spiknêli bopewnie poznali se w Sejmie.
Prêdzej poznali sie w budynku URM gdzie pracowa³ i by³ rzecznikiem :mhm:Piorun pisze::hmm: :hmm: :nie:Mandi pisze:Jej m¹¿ chyba pojawia³ siê w telewizji jak by³ rzecznikiem? Wydaje mi sie, ¿e nosi okulary.Szybko sie spiknêli bopewnie poznali se w Sejmie.
Dziwne poznaĂŚ swojÂą ÂżonĂŞ w SEJMIE :?
I dwa zdjĂŞcia:SpokĂłj w sobie
Wœród swoich zawodowych autorytetów wymienia Pani Justynê Pochanke z TVN-u i Ryszarda Kapuœciùskiego. Brzmi jak poprawnoœÌ polityczna.
Dlaczego? Ryszard Kapuœciùski towarzyszy³ mi od dziecka. Na jego ksi¹¿kach uczy³am siê dziennikarstwa. A Justyna? Obserwujê j¹ ka¿dego dnia i wiem, jak du¿o pasji wk³ada w to, co robi. Imponuje mi nie jako Dziennikarz Roku 2005, ale jako dziennikarz na co dzieù. Ona wk³ada w pracê ca³¹ siebie. A do tego ma w sobie ludzk¹ dobroÌ.
Pani zdaniem tylko ktoÂś po ludzku dobry moÂże byĂŚ dobrym dziennikarzem?
Tak. PodpisaÂłabym siĂŞ pod tym, co kiedyÂś powiedziaÂł Ryszard KapuÂściĂąski – Âże dobrym dziennikarzem moÂże byĂŚ tylko dobry czÂłowiek. Bo ktoÂś taki nie uprawia tego zawodu dla pieniĂŞdzy ani sÂławy. KaÂżdy ma swojÂą receptĂŞ na ten zawĂłd. Moja jest prosta: trzy razy P – prawda, pasja, pokora.
Doskonale Pani wie, Âże wielu cynikĂłw, bufonĂłw i zawistnikĂłw jest w tym zawodzie znakomitymi fachowcami.
Ale nie maj¹ w sobie pokory i otwarcia na drugiego cz³owieka. S¹ przekonani o w³asnej nieomylnoœci. I to dla mnie jest ró¿nica miêdzy znakomitym fachowcem a dobrym dziennikarzem.
Jest Pani jednym z nielicznych dziennikarzy, ktĂłrym udaÂło siĂŞ przekonaĂŚ do siebie kardynaÂła StanisÂława Dziwisza, znanego z niechĂŞtnego stosunku do mediĂłw.
Nie wiem, czy go do siebie przekonaÂłam, ale wiem, Âże bardzo lubiĂŞ z nim rozmawiaĂŚ. KardynaÂł Dziwisz jest dla mnie waÂżnym autorytetem, a przy tym to dobry, ciepÂły czÂłowiek. Gdy zostaÂł metropolitÂą krakowskim, „Gazeta Wyborcza” wydrukowaÂła zdjĂŞcie, na ktĂłrym kardynaÂł trzymaÂł mnie za rĂŞkĂŞ. WitaliÂśmy siĂŞ. Opatrzono je podpisem: „Nowy metropolita krakowski oswaja dziennikarzy”. W rzeczywistoÂści StanisÂław Dziwisz jest bardzo otwarty, tyle Âże ma specyficzny sposĂłb bycia.
Z³oœliwi mówi¹, ¿e kardyna³owi Dziwiszowi nie gro¿¹ z Pani strony niewygodne pytania.
Nie zgadzam siê z tym. Niewygodne pytania pada³y, choÌby o lustracjê w Koœciele. Przy okazji tej sprawy zrobi³am kilka materia³ów, które pewnie mu siê nie spodoba³y. Ale kiedy rozmawiamy na przyk³ad o Janie Pawle II, trudno o styl dziennikarstwa œledczego. Wszystko, co kardyna³ mówi o papie¿u, ch³onê z pokor¹.
Nie draÂżni PaniÂą protekcjonalny sposĂłb traktowania dziennikarzy przez biskupĂłw: „PrzyszedÂł taki niedouczony i szuka sensacji”?
RzeczywiÂście, tak bywa, ale nie jesteÂśmy w stanie tego przeskoczyĂŚ. Musimy to zaakceptowaĂŚ.
A to dlaczego? Czy nie jest Pani zbyt pokornym dziennikarzem, jeÂśli chodzi o politykĂŞ KoÂścioÂła wobec mediĂłw?
Nie jestem. ChoÌ pokora w dziennikarstwie to, w moim przekonaniu, wartoœÌ nie do przecenienia. Ale jeœli pyta pan o taryfê ulgow¹ dla duchownych, to dla mnie jako osoby wierz¹cej jest tam, gdzie nie ma kontrowersji. O problemach takich jak lustracja albo skrywane pedofilskie afery trudno rozmawiaÌ na kolanach. O ¿yciu po ¿yciu, kryzysie wiary, tajemnicy Eucharystii, moim zdaniem, mo¿na.
Po Pani relacjach spod krakowskiej kurii zwiÂązanych z chorobÂą i ÂśmierciÂą Jana PawÂła II mĂłwiono, Âże narodziÂła siĂŞ nowa twarz TVN-u.
MoÂżna powiedzieĂŚ, Âże narodziÂła siĂŞ Brygida Grysiak. To byÂł czas, w ktĂłrym wielu ludzi przewartoÂściowywaÂło swoje Âżycie. Ja takÂże. DziĂŞki temu na nowo narodziÂłam siĂŞ jako czÂłowiek i jako dziennikarz. To byÂła lekcja, ktĂłrej nie dostaÂłabym w Âżadnym innym czasie.
Na czym polega owo narodzenie jako dziennikarki?
UÂświadomiÂłam sobie, Âże sÂą takie gesty, emocje, ktĂłrych nie warto chowaĂŚ do kieszeni. ÂŻe w tym zawodzie jest siĂŞ najpierw czÂłowiekiem, a dopiero potem dziennikarzem. I nikt juÂż mnie nie przekona, Âże jest inaczej. Choroba i ÂśmierĂŚ papieÂża to byÂł czas, w ktĂłrym widzowie nie oczekiwali od nas suchych, dziennikarskich relacji. Szukali wytÂłumaczenia i wskazĂłwek. Dlatego stojÂąc przed krakowskÂą kuriÂą, zapraszaÂłam do rozmowy goÂści, ktĂłrzy tÂłumaczyli i wskazywali. Widzom. I mnie. Potem sÂłyszaÂłam: „Pani byÂła taka prawdziwa”. A ja byÂłam taka, jaka jestem zawsze. Od tamtej pory mam w sobie absolutny spokĂłj.
Po przeniesieniu siĂŞ z Krakowa do centrali TVN-u ten spokĂłj byÂł potrzebny?
Jestem osob¹, która wierzy, ¿e ludzie s¹ dobrzy. Nie przeprowadza³am siê do stolicy z za³o¿eniem, ¿e zostanê zmia¿d¿ona. Wszyscy w Krakowie ostrzegali mnie, ¿ebym by³a ostro¿na i uzbroi³a siê w solidny pancerz, bo w Warszawie mo¿e byÌ ciê¿ko. Tymczasem zespó³ przyj¹³ mnie po przyjacielsku. I, czego siê nie spodziewa³am, zaledwie po kilku dniach pracy w Warszawie trafi³am do Sejmu. I zosta³am.
Widzi Pani ró¿nicê miêdzy prac¹ dziennikarza w terenie i w Warszawie?
W terenie jest trudniej, bo pracuje siê wiêcej. W stolicy wiêkszy jest tematyczny kaliber. Ale warsztat i zaanga¿owanie, mam wra¿enie, s¹ na tym samym poziomie. Mnie by³o trudniej w Krakowie, bo by³ taki czas, kiedy jako jedyna w redakcji robi³am lajfy. Musia³am byÌ dyspozycyjna ka¿dego dnia i o ka¿dej porze. Dy¿ury w Warszawie s¹ bardziej uporz¹dkowane, co nie oznacza, ¿e nie pracujemy po kilkanaœcie godzin na dobê. Dziennikarze z Warszawy s¹ bardziej pewni siebie, maj¹ wiêksz¹ si³ê przebicia. Dziennikarze z terenu maj¹ wiêcej pokory.
PrĂłbowaÂła Pani tÂłumaczyĂŚ kolegom w centrali, Âże dziennikarze w innych miastach majÂą o wiele trudniej – bez Sejmu i politykĂłw pod nosem?
ZdarzaÂły siĂŞ sytuacje, gdy wystĂŞpowaÂłam w roli rzecznika dziennikarzy z regionĂłw, bo koledzy z centrali nie zawsze zdajÂą sobie sprawĂŞ z tego, jak duÂżo pracy jest w terenie przy ograniczonych moÂżliwoÂściach, choĂŚby technicznych.
Co z pracy w terenie przeniosÂła Pani do centrali?
Nie chcia³abym, ¿eby zabrzmia³o to patetycznie, ale przede wszystkim dba³oœÌ o szczegó³, o cz³owieka. I o to, ¿eby w du¿ych sprawach szukaÌ tych ma³ych historii. Ma³ych tylko pozornie. Poza tym praca w terenie, robienie materia³ów o dziurach w jezdni pozwala zachowaÌ dystans do wielkiej polityki.
Udaje siĂŞ to jeszcze Pani? Czy teÂż przesiÂąkÂła juÂż Pani duchem warszawki i tutejszych dziennikarzy?
MentalnoœÌ mam niezmiennie krakowsk¹.
PracĂŞ w TVN-ie zaczynaÂła Pani tak naprawdĂŞ jako researcher. Dobra szkoÂła zawodu czy zmarnowany czas?
Zdecydowanie to pierwsze. Jako researcher nauczyÂłam siĂŞ dziennikarstwa od A do Z. PrzyszÂłam do pracy z pakietem dziennikarskiej, teoretycznej wiedzy, po pierwszym roku studiĂłw, gdzieÂś tam po drodze pracowaÂłam w gazecie, trochĂŞ w radiu, ale dopiero w TVN-ie nauczyÂłam siĂŞ, czym jest prawdziwe dziennikarskie, telewizyjne Âżycie. Jako researcher nauczyÂłam siĂŞ wszystkiego – dokumentowania tematu, szukania rozmĂłwcĂłw, rozmowy z nimi. To jak plac manewrowy podczas egzaminu na prawo jazdy. Nie zaliczysz, nie wyjedziesz na miasto. ByÂłam tak zwanym Rysiem. To czÂłowiek cienia od czarnej roboty. Robi materiaÂł, pod ktĂłrym póŸniej nie jest nawet podpisany. To uczy pokory.
PamiĂŞtam sytuacjĂŞ, gdy robiÂłam tak zwanÂą surĂłwkĂŞ o rolnikach, ktĂłrzy czekajÂą na unijne dotacje. PrzeprowadziÂłam rozmowĂŞ z rolnikiem. SzÂła wyjÂątkowo opornie, bo rozmĂłwcĂŞ sparaliÂżowaÂła obecnoœÌ kamery. W efekcie wyszedÂł 20-minutowy wywiad, ktĂłry pociĂŞÂłam i z drÂżeniem rÂąk wysÂłaÂłam do Tomka Sianeckiego. Tomek zadzwoniÂł i powiedziaÂł: „DziĂŞki, Âże chciaÂło ci siĂŞ z nim pogadaĂŚ”.
Podobno nie znosi Pani rutyny. A praca reportera sejmowego to prosta droga do niej: ³apanie na korytarzach tych samych pos³ów i proœba o komentarz na temat tego, co inny polityk powiedzia³.
Rutyna to przede wszystkim sposĂłb podejÂścia do pracy. Dla mnie kaÂżdy dzieĂą w Sejmie jest inny. Martwi mnie co innego. NiedÂługo przed ÂśmierciÂą Ryszard KapuÂściĂąski ubolewaÂł nad stanem naszych mediĂłw, ktĂłre coraz bardziej siĂŞ tabloidyzujÂą. Szybko, krĂłtko, bez litoÂści, bez namysÂłu. Mam podobne zdanie na ten temat.
Nie rozumiem, co to ma wspĂłlnego ze sprawozdaniami z Sejmu.
Bojê siê, ¿e pewnego dnia nie bêdzie mo¿na kupiÌ innych gazet ni¿ kolorowe, a relacje z Sejmu zdominuj¹ newsy i sensacje typu seksafera w Samoobronie, zgolone w¹sy wicemarsza³ka Putry albo dobijanie siê przez pos³ów do hotelowego pokoju pewnej pos³anki. Powinniœmy o tym informowaÌ, ale z umiarem. Na razie czerwona lampka jeszcze siê nie pali, ale jesteœmy coraz bli¿ej tej chwili.
MoÂże wiĂŞc wolaÂłaby Pani wrĂłciĂŚ do ÂźrĂłdeÂł, do pracy reporterskiej poza Sejmem?
Czasami to robiĂŞ. JeÂśli czegoÂś mi dziÂś brakuje, to dÂłuÂższych form reportaÂżowych. Takich, ktĂłre idÂą dalej i g³êbiej, w ktĂłrych jest czas na refleksjĂŞ. MoÂże w przyszÂłoÂści powinnam pĂłjœÌ wÂłaÂśnie w tym kierunku. Na Âświecie panuje przekonanie, Âże w mediach moÂżna zarobiĂŚ duÂże pieniÂądze, wystarczy tylko wyjœÌ naprzeciw oczekiwaniom czytelnikĂłw lub telewidzĂłw. Ja mam z tym problem. Nie jestem przekonana, czy naleÂży Âślepo pod¹¿aĂŚ za badaniami czytelnictwa i sÂłupkami oglÂądalnoÂści. „Bad news is good news”. Maltretowane dzieci, zabĂłjstwa, wypadki na drodze – jeÂśli widzowie tego chcÂą, to im to dajemy. JeÂśli nie zaryzykujemy i nie damy im zobaczyĂŚ czegoÂś innego, nie bĂŞdÂą wcale wiedzieli, czy chcÂą oglÂądaĂŚ tylko to.
Wysokie sÂłupki oglÂądalnoÂści powstajÂą dziĂŞki masom widzĂłw. Stacja, w ktĂłrej Pani pracuje, to wie. Polityka TVN-u i Pani odczucia sÂą rozbieÂżne. Jak to Pani w sobie godzi?
TVN 24 mo¿e z dum¹ patrzeÌ na s³upki, ale to nie pok³osie tabloidyzacji. Mówiê tylko, ¿e bardzo bym chcia³a, ¿eby tego, co widzimy na antenie, nie determinowa³y wy³¹cznie s³upki, ale równie¿ nasza dziennikarska intuicja. By to, co robimy, nie by³o lustrzanym odbiciem oczekiwaù widza, ale tak¿e nasz¹ propozycj¹, która mo¿e na te s³upki wp³yn¹Ì.
Pani program publicystyczny „SondaÂż” znikn¹³ z anteny po dwĂłch miesiÂącach. O najwaÂżniejszych wydarzeniach tygodnia rozmawiaÂła w nim Pani ze zwykÂłymi ludÂźmi. Zwykli ludzie nie chcieli oglÂądaĂŚ w telewizji zwykÂłych ludzi?
„SondaÂż” znikn¹³ z anteny, bo zmieniÂła siĂŞ ramĂłwka. Ale prawda jest teÂż taka, Âże program byÂł niedopracowany. NadawaliÂśmy ze studia ekonomicznego, ktĂłrego scenografia okazaÂła siĂŞ zÂłym tÂłem dla ludzkich tematĂłw. Moi rozmĂłwcy wyglÂądali jak eksperci. „SondaÂż” byÂł robiony na szybko, przy okazji „Poranka TVN 24”, co nie wychodziÂło mu na dobre. Mimo to – jak na program weekendowy – i tak miaÂł wysokÂą oglÂądalnoœÌ, bo nawet 400 tysiĂŞcy. Czyli zwykli ludzie jednak chcieli oglÂądaĂŚ zwykÂłych ludzi.
Auto autem, ale ta etola na ramionach .... poezja....Ciekawe czy ukochany kupi takie Auto Brydzi czy teÂż bĂŞdzie szczĂŞdziÂł grosza
Bo Brydzia bardzo fajnie komponuje siĂŞ z tym autem