Tym razem znalazła się w Suwałkach, gdzie próbowała się dowiedzieć, dlaczego senator A.M. Anders nie pojawia się w swoim okręgu wyborczym, choć na prowadzenie biura otrzymuje spory ryczałt.
A. Borkowska-Minko już drugi dzień nadaje ze stolicy, a licząc z weekendowym kursem golfa w Wilanowie można powiedzieć, że jest tam już od jakiegoś czasu.
A. Borkowska-Minko mocno zajęła się tematem zatrudniania młodych dziewczyn w charakterze hostess, co czasem okazuje się niechcianą przepustką do seksbiznesu. Opisała historię z Białegostoku, gdzie dziewczyny miały reklamować kosmetyki, a trafiły do pracy na... czat erotyczny, w dodatku przy podpisywaniu umowy podpisały weksle in blanco. Na zdjęciach rozmawia z jedną z nich i próbuje dodzwonić się do siedziby "firmy".
A. Borkowska-Minko z godną podziwu odwagą robiła w ostatnich dniach relacje z nielegalnej wycinki w Puszczy Białowieskiej. Potrafiła stanowczo rozmawiać z panem ze straży leśnej, który zachowywał się wobec protestujących ekologów niczym Strażnik Teksasu, a przy okazji próbował "przepędzić" dziennikarzy, dokumentujących jego "interwencję".
Znów mówiła o temacie nielegalnej wycinki w Puszczy Białowieskiej, a także o poniedziałkowym posiedzeniu Trybunału Sprawiedliwości w tej sprawie. Będzie sporo zdjęć, warte uwagi zwłaszcza to pierwsze, na którym delikatnie się uśmiechnęła.
Dziś zajmowała się tematem pomocy lekarskiej wieczorowej i weekendowej. Od października ma wejść deforma, która sprawi, że takie punkty będą funkcjonować jedynie w szpitalach.
Reporterka zagościła w gmachu Politechniki Białostockiej, gdzie rozmawiała z twórcami tzw. maszyny Goldberga - jest to swego rodzaju system przedmiotów, które w sekwencyjny sposób jeden po drugim przesuwając się, bądź przewracając, doprowadzają do wykonania jakiejś czynności. Za wykonanie takiej maszyny będzie można otrzymać indeks na wspomnianej uczelni.
Tym razem zagościła w gmachu Politechniki Białostockiej, gdzie prezentowano "Bobota" czyli robota, który docelowo ma umilać czas dzieciom na oddziałach szpitalnych.
Z cyklu znalezione w archiwum - ABM mówiła o pewnej pani, która wyłudziła 500 zł na dziecko i za to "kłamstewko" otrzymała wyrok 6 miesięcy w zawieszeniu, a to tylko dlatego, że zamierza oddać przywłaszczone pieniądze.