tvnfakty.pl

matik pisze:W "Celebrity Splash" zdarzyła się mała wpadka Bilguunowi
https://www.youtube.com/watch?v=WIQqMqdH1Ug

Erekcje, spadające majtki, płacze, a i tak oglądalność słaba

Oglądałem ostatni odcinek ćwierćfinałowy i trzeba przyznać, że Łukasz Grass trochę się rozkręcił i w kręceniu "show" momentami dorównywał Jankesowi, co nie zmienia faktu, że to nie jest miejsce dla niego.

Akurat Grass jest jedyną osobą w tym programie i (nie chcę robić przedmiotów z osób) i jedynym elementem, który działa bez zarzutu. Aż szkoda, że wziął w czymś takim udział, i obawiam się, że za pól roku albo z podkulonym ogonem wróci do TVP, albo Polsat zaprosi go do "TzG".

Mimo poprawek z tygodnia na tydzień - dla mnie największa katastrofa rozrywkowa tej wiosny. Nawet większa od jesiennego "SuperSTARcia". Program przypomina co najwyżej kabaret, a nie wielki widowisko telewizyjne. Zresztą mam nawet takie wrażenie, że skoki do wody nie są w tym programie na pierwszym miejscu, a skuteczna promocja celebryctwa, czego dowodem są oceny jury, i sposób oceniania. Nie ma ani jednej osoby która jest ekspertem (niby jest Jędrzejczak, ale marnie wychodzi jej chęć naśladowania sędzię zawodów sportowych). Oprócz i tak nie najlepszej produkcji - format dobija sztucznie podkręcone emocje, co wychodzi żałośnie (vide - wczorajsza prośba Czerwińskiego, by rolnik Kraśko zmienił wysokości z 5 na 10 m.). Nie dziwią więc tak jednostronne wyniki oglądalności w sobotnie wieczory. "CS" nie wygra z "Małymi Gigantami". Nie w takim stylu, i nie bazując na tanich emocjach.

Zresztą to chyba jedna z najgorszych polskich adaptacji formatu zagranicznego od wielu lat, i chyba jedna z najgorszych wersji jeśli chodzi o ten format. Nasza edycja jest co najwyżej punktem na tle holenderskiej, czy brytyjskiej edycji programu. Owszem - tam też nie ma postaci z pierwszych stron gazet, jest się czego doczepić, ale mimo wszystko skoki do wody są tam na pierwszym miejscu. Już pominę genialne holenderskie openingi, które nasze - głównie dzięki beznadziejnemu montażowi i braku spójności - są co najwyżej ich parodią. Przy możliwościach producenta, który potrafi zrobić bardzo dobrą wersję "Tańca z Gwiazdami" i genialną "The Voice" (choć fakt, że jest tam wsparcie formatodawcy o którym Rooyens wspomniał tydzień temu w TOK FM) realizacja tego programu prezentuje się wybitnie żenująco.

W ramach pełnej szorstkiej serdeczności, szermierki słownej z prowadzącymi "Splasha", Filip Chajzer - który kiedyś porównał skoki do wody, z tymi wykonywanymi przez Polaków do basenu w Hurghadzie po paru głębszych - dziś skoczył do basenu, podczas relacji wielkanocnej o nurkach do "DD TVN": http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/w ... 63709.html (miał na sobie tylko koszulę z krawatem i spodenki). W ostatnim "Celebrity" prowadzący śmiali się, że teraz nawet Filip Chajzer polubi ten program i - jak się okazuje - (nie) mylili się.

Owszem - lubi program, bo i tak przegrywa z prowadzącym przez niego "Małymi Gigantami", którymi "CS" już nie zagrozi. Zresztą biorąc pod uwagę koszty przedsięwzięcia i oglądalność formatu, która jest bez szału - jest dość duże prawdopodobieństwo, że "Celebrity Splash!" zakończy się na jednej serii.

Problem w tym, że wypowiedzi prowadzących "CS" w kierunku Chajzera są (powiedzmy) w dobrym tonie, natomiast słowa pana redaktora na jego profilu na Facebooku, nie tylko dotyczące konkurencyjnego show, to jedna wielka wiocha i buractwo.

Bo Chajzerowi juniorowi, mimo, że zapowiada się na całkiem dobrego prezentera brakuje jednak zdrowego dystansu do siebie, jaki ma także m. in. Grass, co widać na wizji. Być może to też kwestia doświadczenia i obycia się z kamerą.

Fakt faktem, że to jego najbardziej kręcą "Mali Giganci" niczym Rooyensa "Celebrity Splash!", co widać zresztą na portalach społecznościowych.

Co jak co, ale Chajzerowi nie można zarzucić braku dystansu do siebie.

Trochę źle się wyraziłem. Chodziło mi o jako taki dystans do widowiska. Zresztą to też kwestia indywidualnych odczuć. Moim zdaniem Filip Chajzer - jak na swoje pierwsze widowisko telewizyjne - prowadzi program całkiem sprawnie.

Saszan, Julia Wróblewska, Misheel Jargalsaikhan i Andrzej Szczęsny to finaliści pierwszej (i jedynej?) polskiej edycji "Celebrity Splash", którzy za tydzień powalczą o statuetkę mistrza skoków do wody (na razie znalazła się pod wodą) oraz o 100 000 zł, z czego połowę zwycięzca przekaże na wybrany przez siebie cel charytatywny.

Warto dodać, co było widać w telewizji, że dzisiejszy półfinał nie zebrał kompletu widzów na Termach Maltańskich, co było widać po "dziurach" w widowni.

Wcześniej dodawali wejściówki na program do dwugodzinnych biletów na "Termy" - na półfinał już nie. Przeliczyli się.

Bo to też dlatego, że koszt produkcji jednego odcinka "CS" jednak jest większy od kosztu jednego programu "Tańca z Gwiazdami". A przy tego typu przedsięwzięciu musiały być bilety i to w cenach nawet wyższych.

Andrzej Szczęsny zwycięzcą pierwszej (i jedynej?) polskie edycji z Celebrity Splash. Zdobył on 100 tys. zł, z czego połowa pójdzie na Oliwiera z Zawiercia, który urodził się bez nóg. Tym samym jest pierwszą osobą niepełnosprawną w historii polskich celebrity talent-show, która triumfuje w jakimkolwiek programie. Drugie miejsce zajęły ex aequo Saszan (fanki: "Jak to - nie wygrała?" ) i Misheel Jargalsaikhan. Czwarte miejsce odpadając przed dogrywką zajęła Julka Wróblewska, która w programie była najmłodszą uczestniczką. Tyle chociaż dobrego po słabym finale, który doskonale potwierdził poziom tego widowiska - najgorszy od przynajmniej 5 lat, jeśli nie więcej.

Program jako zapychacz czasu średni, lepszy na pewno od MG.

Ciekawe, co dalej z Łukaszem Grassem, jakie ma plany zawodowe?