Łukasz pisze:Mógłby ktoś zacytować najciekawsze fragmenty?

Proszę bardzo.
We własny rozwój chętnie inwestuje też Marek Tejchman, dziennikarz biznesowego kanału TVN CNBC.
- Mam poczucie winy, kiedy gram na komputerze albo oglądam głupawy film w telewizji. Wiem, że powinienem w danym momencie czytać książkę o rynkach finansowych- mówi. -Każdy musi liczyć się z tym, że z dnia na dzień zostanie bez pracy albo będzie musiał zmienić branżę. Dlatego ciągle trzeba się kształcić, podnosić swoje kwalifikacje zawodowe. Gdy zaczął się kryzys ekonomiczny, obserwowałem jak moi koledzy i koleżanki są zwalniani z kolejnych firm. To dla mnie lekcja pokory.
Marek Tejchman pochodzi z zamożnej rodziny. Długo wzbraniał się przed pójściem do pracy.
- Studiowałem na dwóch kierunkach, prawie i stosunkach międzynarodowych , a na tzw. życie dostawałem od rodziców -opowiada. -W czasie wakacji zawsze uczyłem się do egzaminów poprawkowych i ostatecznie byłem zbyt leniwy, żeby łączyć naukę z zarabianiem, czego żałuję. Wyobrażałem sobie, że zamiast uczestniczyć w gonitwie w kancelarii prawnej, będę siedział w fotelu z książką. Pracę na szczęście mam fajną, ale oczywiście najchętniej bym czytał, podróżował i dużo spał. Pewnie jak każdy - żartuje.
To dziewczyna, z którą zaczął się spotykać , zmusiła go do mobilizacji. Ona sama pracowała już od piętnastego roku życia. Stwierdziła, że jeśli Marek chce ją zabrać do kina, musi kopic bilet za zarobione przez siebie pieniądze. Podsunęła mu ucznia, któremu miał udzielać korepetycji z historii.
- Podziwiałem ją i szanowałem. Pomogła mi zrozumieć, jak dobrze jest być samodzielnym i nie pożyczać.
Dziennikarz stara się ograniczać wydatki i oszczędzać. Jednak przyznaje, nie przychodzi mu to zbyt łatwo.
- Moja dziewczyna cały czas krytykuje mnie za rozrzutność. Potrafię zamówić chińszczyznę, choć w domu jest lodówka pełna jedzenia albo kupić wielką paczkę chipsów, zjeść dwa a resztę odłożyć na półkę i zapomnieć o niej. Dlatego muszę się stale kontrolować. Nie noszę przy sobie karty kredytowej, bo to pieniądze, których tak naprawdę nie mam. Ustawiam sobie limity na kartach płatniczych. Musiałem wziąć pożyczkę na mieszkanie ale kredytów konsumpcyjnych unikam. Walczę ze swoimi skłonnościami. Niestety, nie zawsze mi to wychodzi -opowiada.
Nie ukrywa, że chociaż dobrze zarabia, nie czuje się finansowo stabilny. Przez niespodziewane wydatki nie ma zbyt wielu oszczędności. A chciałby posiadać w zanadrzu sumę, która pozwoliłaby mu na funkcjonowanie bez pracy prze kilka miesięcy. -
Jestem lekko przerażony tym, że żyjemy w świecie, który robi się coraz bardziej skomplikowany. Co prawda pracuję w miejscu, gdzie muszę być na bieżąco ze wszystkimi informacjami, ale pewnych konstrukcji finansowych nikt do końca nie pojmuje. Nawet ci , którzy je tworzą. Jest taki żart branżowy: ”Mówi jeden ekspert do drugiego -Nic z tego wszystkiego nie rozumiem. - Mogę ci wytłumaczyć – proponuje drugi. - Wytłumaczyć to ja też potrafię, ale to nie znaczy, że rozumiem”- opowiada Tejchman.
Jak zatem on sam dba o przyszłość? Niedawno otworzył fundusz inwestycyjny, do którego będzie regularnie wpłacał określoną sumę przez kolejne 10 lat. Odłożone w ten sposób pieniądze chce przeznaczyć na zagraniczne studia dla dzieci, których co prawda nie ma, ale chciałby mieć.
- Kiedyś zapytałem byłego szefa rady nadzorczej ZUS, jakie jest najlepsze zabezpieczenie emerytalne na przyszłość. Odpowiedział, że posiadanie dzieci.
Ten tekst o dzieciach jest chyba jednym z jego ulubionych, bo zauważyłam, że często go powtarza

Ps. Fotka w Pani bardzo ładna.