
Zakładając, że brałem "coś" a do resztek dostał się włos/naskórek/ślina/cokolwiek mojej żony to czy jest to równoznaczne temu, że ja nie brałem? No chyba nie.
Moderator: Łukasz
Źr. Facebook.Do redakcji Wprost
W związku z pytaniami skierowanymi przez redaktora Dzierżanowskiego do mojego męża odpowiedź do Państwa kieruję ja, ponieważ jak zapewne Państwo wiecie, Kamil w poniedziałek znalazł się w poważnym stanie w szpitalu. Znalazł się tam w wyniku Waszych publikacji, skonstruowanych tak, że stanowią publiczny lincz na Kamilu, medialną egzekucję w odcinkach.
W dwa tygodnie publikując nieudokumentowane zarzuty oraz wchodząc z butami w prywatne życie zniszczyliście człowieka, naraziliście jego zdrowie oraz życie jego, moje i bliskiej nam osoby. Jeśli zatem chcecie dochować rzetelności musicie poczekać na wyniki działań Komisji TVN. Uważam, że to co robicie jest gorsze , niż to co zarzucacie. Pomyliliście rolę dziennikarzy z rolą psów gończych tropiących ofiarę. To nie jest rzetelne dziennikarstwo, to w ogóle nie jest dziennikarstwo. Nie mając
dowodów na zarzuty, które postawiliście w pierwszym tekście i tropiąc wątki z jego osobistego życia dzwonicie gorączkowo do dalszych i bliższych znajomych moich i Kamila, nie mających żadnego związku z jego pracą. To skandaliczne. Kamil od kilku lat jest wolnym mężczyzną i jego prywatne życie
jest jego prywatną sprawą. Kto i co poza żądzą taniej sensacji dał Wam tytuł, aby w natarczywy sposób wydzwaniać po całej Warszawie i Śląsku w poszukiwaniu tematów do kolejnych publikacji?
Kamil oświadczył w TOK FM, iż nigdy nie molestował żadnej pracownicy ani kobiety. Wyjaśnia to Komisja powołana przez TVN. To ona i ewentualnie sąd, a nie Wy jest właściwym organem ,aby się tym zająć. Znowu pomyliły się Wam role. I ostatnia rzecz - jestem za rzetelnym wyjaśnianiem wszystkich zarzutów związanych z zachowaniem w miejscu pracy. Od wielu lat jestem w zawodzie, widziałam wiele zachowań dziennikarskich .Mój dorobek i doświadczenie uprawniają mnie by z całą stanowczością oświadczyć - to co zrobiliście i nadal robicie jest obrzydliwe i urąga wszelkim standardom dziennikarskiej etyki.
Marianna Dufek- Durczok
O molestowaniu seksualnym w jednej z dużych stacji telewizyjnych napisaliśmy trzy tygodnie temu. Nie ujawniliśmy ani nazwy stacji, ani nazwiska dziennikarza, który dopuszczał się tego procederu. Powód był jeden: ofiara się na to nie zgodziła.
Dlaczego zatem zdecydowaliśmy się opublikować tekst „Ukryta prawda”? Po pierwsze, by zwrócić uwagę na problem. Według ekspertów w Polsce co dziesiąta kobieta w wieku do 34 lat przyznaje się, że była obiektem niepożądanego zachowania o podłożu seksualnym. Ponad jednej piątej współpracownicy robią nieodpowiednie uwagi o podtekście erotycznym.
Ale był też inny ważny powód.
Wiedzieliśmy, że ofiar jest więcej. I liczyliśmy, że – podobnie jak to miało miejsce w przypadku analogicznych afer na Zachodzie – nazwanie i opisanie problemu przerwie zmowę milczenia wokół sprawy. Że ofiary poczują, iż nie są same, nabiorą odwagi, żeby mówić. I że przestaną czuć, że sprawcy takich zachowań są bezkarni.
Od początku zakładaliśmy więc, że do tematu wrócimy. I kontynuowaliśmy dziennikarskie śledztwo. Mieliśmy przekonanie, że po publikacji uda nam się dotrzeć do kolejnych osób, które zdecydują się mówić. I że tym razem otrzymamy zgodę ofiar na ujawnienie zarówno nazwy stacji, jak i nazwiska dziennikarza.
Z dnia na dzień obserwowaliśmy, jak istniejący wokół sprawy mur milczenia powoli się kruszy. Nazwisko sprawcy nieoficjalnie krążyło w warszawskich środowiskach medialnych od pierwszego dnia po naszej publikacji. Omenaa Mensah, jedna z gwiazd stacji, powiedziała publicznie, że wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Mimo licznych ataków medialnych na „Wprost” i źle pojętej solidarności zawodowej, ofiary stopniowo nabierały odwagi. Trzeba to wyraźnie powiedzieć: większość atakujących nas dziennikarzy doskonale wiedziała, że broni osoby dopuszczającej się molestowania i mobbingu. Prawda jest taka, że o sprawie mówiło się od dawna.
Dziś, po kilku tygodniach badania sprawy, możemy już napisać, że przypadków molestowania i mobbingu dopuszczał się Kamil Durczok, szef „Faktów”
----
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania, a także w wersji papierowej jutro od godz. 6.00
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 1 gość