Przedstawiciele banków zawsze tak twierdzą i wciskają ludziom zbliżeniówki. Niektóre dają wybór. Ja korzystam z karty stykowej bez modułu RFID właśnie ze względów bezpieczeństwa (nie tylko pieniędzy, ale i danych). Pamiętam, że jakiś niemiecki urząd też kwestionował bezpieczeństwo tych kart.Maciek_POZ pisze:Facet ze Związku Banków Polskich jedynie twierdził - eee tam, jest bezpiecznie, mam rację, ale nic nie wspomniał, ni słowem o zabezpieczeniach transakcji ze strony banków
Wątpliwe transakcje można reklamować, różne banki różnie to rozpatrują. Może obyć się bez sądu, ale nie musi. O 100 czy nawet 500 zł mało kto będzie walczył w sądzie.Maciek_POZ pisze:że niby każdą podejrzaną transakcję można anulować i pieniądze wrócą (taa, akurat, może po kilkuletnim tłuczeniu się po sądach).
Smartfony to nic. Są specjalne moduły do komunikacji RFID dla elektroników. Dobra antena kierunkowa i zasięg wzrasta. Protokoły są standaryzowane, dokumentację można znaleźć w Internecie.Maciek_POZ pisze:Sprawa jest jednak taka, że w pierwsze karty zbliżeniowe wprowadzano wtedy, kiedy o takim rozwoju aplikacji na smartfony nikt nie myślał
Sprawdzano to już kiedyś. Niektóre czytniki są w stanie odczytać obie. Ochronę może stanowić folia aluminiowa (technicznie rzecz ujmując klatka Faradaya). Na Allegro jest pełno etui ochronnych. Nie wiem na ile są skuteczne, bo nie potrzebowałem ich kupować.matik pisze:Wystarczy mieć w portfelu dwie karty bankowe lub chociażby kartę miejską i już nie można odczytać tylko jednej karty.
Tak czy inaczej najpoważniejszym zagrożeniem pozostaje zwykłe zgubienie karty - nieuczciwy znalazca może zrobić kilka-kilkanaście transakcji bez PINu.