Olga rozmawiała z ekspertem z wrocławskiej Wyższej Szkoły Bankowej, a potem sama informowała widzów o tym, co należy robić, gdy rata kredytu hipotecznego przytłoczy domowy budżet w sposób krytyczny. Należy rozmawiać i negocjować z bankiem - albo wakacje kredytowe, albo zmianę czasu jego spłaty. Nie powinno się brać chwilówek na spłatę rat, bądź nie płacić i nie odbierać telefonów, bo wtedy narażamy się na procedury administracyjne, a w skrajnych przypadkach na windykację nieruchomości.
Olga informowała o wypadku jaki miał miejsce w samym centrum Wrocławia - między ulicami Podwale a Kołłątaja, gdzie samochód jadący z dużą prędkością uderzył w autobus MPK, raniąc jego kierowcę, a potem wylądował na torowisku tramwajowym. Szczęśliwie nie trafił w przystanek, bo poszkodowanych mogłoby być więcej. Istnieje prawdopodobieństwo że przyczyną takiego zachowania kierowcy był... wyścig z innym autem.
Materiał Olgi z 15/06 był swoistym uzupełnieniem tego, czym zajmowała się tego dnia M. Marczok, bowiem mówiła o sytuacji DPS-ów we Wrocławiu, które borykają się z niedofinansowaniem, czego skutkiem jest odpływ kadry pracowniczej. Tym bardziej że za podobną pracę opiekuńczą w szpitalu dostaje się pensję o 1000 zł większą. Nieraz jedyną przyczyną pozostawania tych pracowników na miejscu jest ich indywidualna zażyłość z pensjonariuszami tych placówek.
Olga informowała o fali upałów zmierzającej w kierunku Dolnego Śląska i robiła to w jednym z bardziej reprezentatywnych miejsc Wrocławia - przy fontannie na Rynku. Tylko szkoda że jakość przekazu była, jaka była
Olga znów na wrocławskim rynku i znów w temacie upałów - jak wysoka temperatura działa na organizm, komu taka pogoda może zagrażać, jakich przestrzeni w mieście unikać i przy jakich symptomach przegrzania powinniśmy dzwonić do lekarza.
Oldze trafił się gruby temat - mianowicie mówiła o ustaleniach dziennikarzy Onetu, którzy przypomnieli o nierozwikłanej aferze PCK - po krótcy chodzi o to, że z kontenerów tej organizacji, do których wrzucano odzież dla niezamożnych osób, wyciągano co lepsze egzemplarze, które następnie trafiały do second-handów, a pozyskane w ten sposób pieniądze... pewnymi kanałami zasilały kampanie wyborcze dolnośląskich działaczy partii rządzącej, w tym byłej minister edukacji Anny Zalewskiej. Niby prokuratura bada tą sprawę, ale tak jakby... mało się stara
Nie byłoby lata, gdyby Olga nie śmigała po wrocławskim rynku z termometrem . Także znów był temat upału, który podobno zagraża ludzkiemu życiu. I było standardowo - jeżeli możliwe, to nie wychodzić z domu, pić dużo, unikać siedzenia na słońcu, ubierać się przewiewnie itd.
Olga w ważnym profilaktycznym materiale dotyczącym chorób przenoszonych przez kleszcze była w laboratorium, gdzie mikrobiolog prezentował, jak bada się je pod kątem infekcji patogenami. Przed boreliozą nie jesteśmy w stanie się bronić, możemy ją jedynie zaleczać antybiotykami (czasami trwa to wiele lat!), groźniejsze jest kleszczowe zapalenie mózgu, które może prowadzić do śmierci - choć tu akurat istnieje szczepionka, do której zachęcane są szczególnie osoby lubiące przebywać w terenach leśnych.
Tym razem trafiła do nadleśnictwa w Obornikach Śląskich, gdzie mówiła wraz ze swoim gościem o zagrożeniu pożarowym w lasach, w drugiej części materiału była na wieży obserwacyjnej, a rozmowę nagrywano z drona. Wyszło bardzo efektownie. Żal tylko że pierwszą część operator nagrywał chyba jakimś telefonem, bo jakość przekazu nie była zadowalająca. Swoją drogą to nie pierwszy przypadek, jeśli chodzi o reportaże Olgi.
Olga jak zwykle zaangażowana w swoje reportaże, tym razem trafiła do Strzelec Opolskich, gdzie tamtejszy DPS zmaga się ze sporym problemem. Potrzebuje 120 ton ekogroszku na całoroczną działalność (ogrzewanie, ciepła woda). Problemem jest to, że po trzykrotnej podwyżce ceny za tonę, po prostu go na to nie stać. Prosi o pomoc starostwo powiatowe, ale ono też niewiele może. Przy okazji stała przy małej górce węgla, którą było 8 ton. Zatem potrzeba im aż 15 takich górek, aby ich podopieczni mogli przetrwać najbliższą zimę! Jak by to dziwnie nie brzmiało, tam chyba kciuki trzymają za ocieplenie klimatu...
Olga na schodach Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, a potem wewnątrz budynku czekała na wojewodę, który miał tego dnia wrócić do pracy. Chciała bowiem zadać mu kilka pytań dotyczących katastrofy ekologicznej w Odrze, jednak gdy miała go w zasięgu wzroku, przeszkodzili ci co zawsze. Pan wojewoda nie był raczej w totalnej dziczy odcięty od informacji, bowiem w trakcie urlopu pisał w portalu społecznościowym choćby o transferze Roberta Lewandowskiego
Olga przed jednym z symboli Wrocławia - czyli Mostem Grunwaldzkim mówiła o całkiem dobrym samopoczuciu wojewody dolnośląskiego, który podczas rozmowy z mediami podkreślał, że był nad Odrą, nie widział żadnych zdechłych ryb, a nawet zdarzyło mu się widzieć kaczki i kormorany, czyli chyba nie jest tak źle... Inaczej tą narrację widzą okoliczni mieszkańcy i ekolodzy, bo jednak parę dni wcześniej, gdy pan wojewoda jeszcze korzystał z urlopu było nieco gorzej. Być może trucizna spłynęła, ale czy to kończy sprawę?