Małgosia pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego opowiadała o kolejnym wątku afery mailowej, mianowicie Michał Dworczyk napisał, że spotkał się z prezes Julią P. (nie wiadomo, o kogo chodzi, oczywiście) i instruował, które sprawy należy przełożyć, względnie jakie mogą być orientacyjne koszty dla budżetu państwa, przy niekorzystnym wyroku. Spotkało się to oczywiście z oburzeniem ze strony opozycji i szeroko pojętego środowiska prawniczego, że jest to łamanie trójpodziału władzy. Rząd z kolei chowa głowę w piasek mówiąc o "rosyjskiej prowokacji".
Małgosia informowała o śmierci Andrzeja I., który mimo tego, że jest oskarżany o zdefraudowanie 50 mln zł z polskiego budżetu, żył sobie spokojnie w Tiranie - skąd wedle nieoficjalnych informacji dotarł do Polski akt zgonu. Niby prokuratura wiedziała, wystawiono list gończy, ale nie bardzo ścigała. Słynny handlarz bronią, który w pewnym momencie poczuł żyłkę do handlu sprzętem medycznym mógł być ważnym świadkiem w sprawie tzw. afery respiratorowej w którą zamieszani są byli członkowie rządu, jednak jedyny sąd jaki go czeka, to ten ostateczny...
Małgosia trafiła nad Wisłę, gdzie zarówno słowem jak i obrazem prezentowała jak niski stan wody jest obecnie - spowodowało to choćby zawieszenie kursów tzw. tramwajów wodnych. Był też modny ostatnio w relacjach reporterskich dron z kamerą termowizyjną, który pokazywał różnice w nagrzewaniu terenu zielonego vs. betonowego czy asfaltowego.
Małgosia mówiła o lukach w ustawie o tzw. dodatku węglowym. Zwracali na to uwagę samorządowcy, którzy twierdzą, że nie mają żadnej możliwości weryfikowania oświadczeń, które mają dostarczać beneficjenci urzędom gmin. Tymczasem ustawodawca zakłada "dobrą wolę" - czuję, że będzie sporo nadużyć, bo trudno zakładać że do każdego mieszkania wpadnie policja, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście masz tzw. kozę, czy piec kaflowy lub kominek.