Małgosia informowała o incydencie, jaki miał miejsce na zjeździe z autostrady w okolicach Katowic. Dwóch panów wysiadło z aut i postanowiło w dosadny sposób "wyjaśnić sobie" pewne sprawy. Nie mieli jednak świadomości, że zostali nagrani przez wideorejestrator, a ich popisy trafiły do internetu. Nietrudno było domyślić się, że sprawą zainteresuje się policja, a wspomnienia z szarpaniny mogą zostać wzmocnione mandatem i 6 punktami karnymi, bo nie można na autostradzie zatrzymywać się bez uzasadnionej przyczyny (np. awaria).
Małgosia rozmawiała z dyrektorem chorzowskiego liceum im. Juliusza Słowackiego nazywanym popularnie "Słowakiem", które uchodzi za najlepszą szkołę ponadpodstawową na Górnym Śląsku. Tematem była rekrutacja ósmoklasistów do szkół, która w tym roku może być trudniejsza dla uczniów ze względu na to, że w roczniku jest część młodzieży który zaczynała edukację jako sześciolatki, a część jako siedmiolatki. W samym I LO w Chorzowie jest podobno kilku chętnych na jedno miejsce.
Tym razem reporterka pojechała w okolice Koniecpolu, gdzie od kilku lat mieszkańcy muszą sobie radzić bez dostępu do... wody pitnej! O problemie było głośno w 2016, kiedy przyjechała tam nawet ówczesna premier Beata Szydło, obiecując powstanie wyczekiwanego wodociągu. Od tego czasu.. nic się nie zmieniło i dalej w użyciu są beczkowozy i studnie z zanieczyszczoną wodą, nadającą się jedynie do podlewania i spłukiwania toalety. Takie rzeczy w środku Europy w XXI wieku...
Małgosia trafiła do Wodzisławia Śląskiego, gdzie kolejny mistrz kierownicy "popisał się" zachowaniem na przejeździe kolejowym, bowiem "wbił się" pomiędzy rogatkę, a torowisko, którym po chwili przejechał osobowy pociąg Intercity (co ciekawe z czeskimi wagonami). Wszystko nagrał monitoring, zatem policja zna już sprawcę, a za to zachowanie grozi mu solidny mandat, bo sprawa może trafić do sądu, gdzie grzywna może wynieść nawet 30 tys. zł!
Tym razem trafiła do Będzina, gdzie kilkuletni chłopiec opuścił plac zabaw i wpadł do strumienia rzecznego przepływającego obok - szczęśliwie było wokół sporo świadków, którzy byli w stanie go uratować. Mama nie upilnowała dziecka, bowiem była w tym czasie zajęta drugim, co nie zmienia faktu, że będzie miała z tego powodu kłopoty prawne.
Małgosia w siedzibie Polskiej Grupy Górniczej w Katowicach rozmawiała ze przedstawicielem związkowców, którzy wkroczyli do owej siedziby i zajęli jedną z sal. Żądali podwyżki płac, ze względu na zwiększenie wydobycia w kopalniach i pracę w weekendy, a także spotkania z ministrem Jackiem Sasinem w kwestii przyszłości górnictwa w Polsce.
Małgosia w jakże arcyśląskim krajobrazie (zajechało Makłowiczem) mówiła o konflikcie pomiędzy prywatnymi właścicielami składów węgla, a rządem, który forsował ustawę dla nich niekorzystną. Ustawa była tak zła, że musiała zostać znowelizowana zanim... weszła w życie. No cóż, typowo pisowska legislatywa.
Małgosia mówiła o oficjalnym zakończeniu śledztwa prokuratury w sprawie tzw. "willi Kwaśniewskich". To stara sprawa, sięgająca jeszcze rządów z czasów 2005-07, gdzie CBA z osławionym agentem Tomkiem miało znaleźć dowody na to, że willa w Kazimierzu Dolnym miała faktycznie należeć do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, co miało oznaczać ukrywanie majątku, a tym samym przestępstwo. Po latach okazało się że agent Tomek fabrykował dowody, do czego zresztą sam się przyznał i za co sam będzie odpowiadał przed sądem. Katowicka prokuratura przez kilka nie znalazła dowodów przeciwko parze prezydenckiej i sprawę umorzyła.
Małgosia tym razem mówiła o tragicznym wypadku i śmierci czteroletniej dziewczynki, która wypadła z okna bloku w Sosnowcu. Nie udało się jej uratować. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia życia, a oskarżonym jest ojciec, który co prawda nie przyznał się do winy, ale złożył wyjaśnienia, z których wynika że wyszedł z domu w ważnej sprawie i najprawdopodobniej nie dopilnował zamknięcia okien.
Kolejny wypadek z udziałem dziecka - tym razem w Jastrzębiu z okna na trzecim piętrze wypadł trzyletni chłopiec, który w stanie ciężkim trafił do szpitala w Katowicach. Mieli się nim opiekować 50-letni ojciec i jego 45-letnia partnerka. Jednak on wyszedł do sklepu, a ona na moment do toalety, znajdującej się na korytarzu budynku. Nie pomógł im fakt, że oboje byli pod wpływem alkoholu. Zostali zatrzymani, a prokurator najprawdopodobniej postawi im zarzuty narażenia na utratę życia lub zdrowia osoby małoletniej.
Małgosia znów trafiła na odcinek tragicznych zdarzeń - jak relacjonowała wybuchy w kopalniach, teraz pojechała do Chorwacji, gdzie była przed szpitalem, w którym leżą ranni, a także pojechała w miejsce wypadku i pokazywała ten nieszczęsny przepust, w który uderzył polski autokar, co z pewnością przyczyniło się do większej śmiertelności.
Małgosia sprzed kliniki w Zagrzebiu informowała o planowanym transporcie rannych z wypadku autokaru do Polski. Wojskowa CASA miała przetransportować kilkanaście osób do kraju, a następnie mieli oni trafić do szpitali w Warszawie, Poznaniu i Krakowie.
Małgosia pojechała nad Kanał Gliwicki, w którym wykryto śnięte ryby. Sprawa powinna niepokoić, choć nie jest to powiązane z zatruciem Odry, inna jest też specyfika tego akwenu (woda stojąca).