Tym razem reporter rozmawiał z Polakiem, który po meczu z Arabią Saudyjską rozmawiał przez telefon z ojcem mieszkającym w... Argentynie, z kolei następnego dnia odbierał gratulacje od kibica "Zielonych Sokołów", podczas przechadzki po niby-starym mieście Dohy rozmawiał z fanami Kanady, Meksyku i Ekwadoru (ten nawet pamiętał słynne 2:0 na mistrzostwach w 2006 roku w Niemczech). Pojawił się też pan Mubarak z rodziną, tamtejszy obywatel.
Paweł Łukasik nie tylko robi relacje z kibicami na imprezach piłkarskich, ale pomaga ludziom w potrzebie. Tak było 20 grudnia, kiedy marznący deszcz sparaliżował życie mieszkańców stolicy. On sam obserwował, co działo się przy ulicy Wilanowskiej, gdzie bardzo wiele osób z autobusów przesiada się do stacji metra. Nie dość że niejedną wywrotkę widział, to jeszcze sam postanowił zadziałać... posypując schody kilogramem soli, zakupionym w okolicznym sklepie spożywczym, niemal sam się nie przewracając przy okazji
Zgodnie z hasłem #JestŁukasikJestImpreza znów pokazać się mogli kibice, tym razem w radośniejszym nastroju niż po meczu w Pradze. Najpierw pan z okolic Buska-Zdroju przykuł uwagę nietypowym fantem, mianowicie... czapką z mundialu z 1982 roku! Ta czapka była pewnie starsza niż niejeden kibic na Stadionie Narodowym. Do niego dołączyli potem krewni i zaczęło się śpiewanie. Później byli ojciec z synem, którzy na mecz z Albanią przyjechali spod Wejherowa. Z kolei następny pan stwierdził, że zamiast tego meczu wolałby oglądać "Kiepskich", na co inny - będący obok - podsumował, że najważniejsze są punkty, zwłaszcza że Czesi zremisowali z Mołdawią.