
"Jest oferta strony niemieckiej w doposażenie naszego kraju w baterie Patriotów, po to by strzegły polskiej przestrzeni powietrznej. Minister obrony narodowej wyraża zadowolenie, entuzjazm nawet, potem prezes partii rządzącej studzi ten entuzjazm, więc minister obrony narodowej już tego entuzjazmu nie wyraża i mówi, że nie, że lepiej przekazać te baterie do Ukrainy"
Jaki z tego wniosek? Że minister Błaszczak jest potulny jak Mariuszek w "Uchu Prezesa" - prezes każe, on bez szemrania wykona. Ratując się przed spadającymi sondażami robimy agendę pt. Niemiec twój wróg i wszyscy walimy w nich jak w bęben, bo zawsze można wyciągnąć rok 1939 i okrucieństwa II wojny światowej. Ci ludzie naprawdę zapomnieli zaktualizować mózgi, choćby o to że wojna skończyła się 77 lat temu, a w obecnej konfiguracji geopolitycznej Niemcy to nasz NAJWIĘKSZY partner gospodarczy i SOJUSZNIK w Pakcie Północnoatlantyckim. Dobrze, że nasi sąsiedzi mają świadomość tego, że to bicie piany jest tylko na użytek wewnętrzny i jest pewnym elementem kampanii wyborczej. Niemcy złe, Unia zła (choć dla nich to jest to samo), ich srebrniki z KPO złe, a geniusz Glapiński sam zwalczy niemal 20-procentową inflację - pytam się, gdzie w tej bajce smok


Swoją drogą w debatę o Patriotach wbił się też prezydent, który uważa że należy je przyjąć. I tak mamy kłótnię ministra obrony, formalnego zwierzchnika sił zbrojnych i b. ministra do spraw nomen omen bezpieczeństwa. Obawiam się, że w razie "W" zamiast walczyć z wrogiem to się nawzajem pokłócimy o to w jaki sposób walczyć

Warto też wspomnieć że po raz kolejni pisowscy dyletanci zaorali się sami, z tym wysyłaniem na Patriotów na Ukrainę. Po pierwsze to nie rakiety z klocków LEGO tylko poważny system wojskowy, do którego trzeba ludzi przeszkolić i nie zrobi się tego w parę dni, po drugie niemieccy operatorzy tam nie pojadą, bo byłoby to bezpośrednie zaangażowanie się kraju NATO w wojnę w Ukrainie, a wiadomo czym to grozi i po trzecie, jest to typowo NATO-wski sprzęt, a Ukraina nie jest członkiem NATO - choć po (oby) wygranej wojnie powinna nim zostać w trybie przyspieszonym. Pomyślałem sobie o tym, jak pewna pani mówiła o "niebieskiej szmacie" - m.in. za tą flagę Ukraińcy codziennie umierają, a białoruska opozycja gnije w łagrach. Niektórym w Polsce jest za dobrze, naprawdę za dobrze...
Było też o sporcie, ale nie w kontekście mundialu
"Miejsce w którym młodzi ludzie chcą sport uprawiać, powinni czuć się bezpieczni, powinni czuć się bezpieczni ich rodzice, i trafiają w takie miejsce jak Polski Związek Tenisowy(...). Jak w ogóle należy to jak funkcjonują polskie związki sportowe w kontekście opieki nad tymi, którzy nie mają szansy w starciu z trenerem, prezesem, z działaczami bo są po prostu bezbronni"
Pan Skrzypczyński ma problem i to duży - bo o ile jedno świadectwo można zignorować, o tyle drugie jest już problemem, a prawdopodobnie będzie ich więcej. Nie chcę ferować wyroków, ale zaczyna to przypominać aferę z Weinsteinem w USA. Tam też była podległość, kasa i szantaże. Zakładając prawdziwość tego, co powiedziała posłanka Kotula, była podopieczna tego pana - to wchodzi też pedofilia i to już jest naprawdę złe. Tu akurat jestem zdania, że to przestępstwo nie powinno mieć przedawnienia, bo oddziałuje na całe życie ofiary. Ponadto kary dla drapieżców seksualnych, wykorzystujących pełnione stanowiska do krzywdzenia młodych osób (np. nauczyciele, trenerzy sportowi, druhowie harcerstwa) powinny być wyższe niż "zwykłe" kary za gwałty i tzw. inne czynności seksualne. Razi mnie stanowisko ministerstwa sportu w tej sprawie - tak jak chwaliłem pana Bortniczuka za ostrą reakcję w sprawie barażu z Rosją po inwazji na Ukrainę, tak tutaj również należało zabrać głos i przynajmniej zaapelować o samozawieszenie już byłego prezesa PZT do wyjaśnienia sprawy. Rafał zadał przy okazji ciekawe pytanie:
"Gdzie jest minister sprawiedliwości i prokurator generalny, który w każdej sytuacji, jeżeli czuje że to może wpływać pozytywnie na jego medialny odbiór, zabiera głos i wszczyna postępowania na różnych poziomach?"
No cóż, pan minister jako przewodniczący partii z potężnym poparciem społecznym na poziomie 0,7% bawi się w walki frakcyjne z premierem czy niezależnymi sędziami i w antyunijną retorykę. Może wypadałoby się zabrać do roboty dla Polski, którą twarz sobie wyciera przy każdej okazji i np. zinformatyzować sądy, skrócić czas rozpraw dla obywateli, dać podwyżki protokolantom i niżej sytuowanym pracownikom sądów?