Zwyczajnie Kazi studiowanie trwa³o troszeczkê d³u¿ej, bo j¹ wywalili, a raczej na KUL przenieœli.Kazia na pocz¹tku studiów zwyczajnie balangowa³a i tyleWeeBastard pisze: nie jestem w stanie teraz odkopaÌ tego artyku³u z "Rzepy", ale by³o tam wyraŸnie napisane ¿e na seminariach prof. Janion Kaz przebija³a wszystkich w aktywnoœci. Bylo to jednak, jak zrozumia³am, po powrocie na studia. Wnioskujê ¿e po kilku latach przerwy wróci³a na studia (ostatnie 2 lata?), by³a ponoÌ nieco starsza od pozosta³ych w grupie. Nie wiem ile w tym prawdy, ale mo¿e podczas tej przerwy nast¹pi³a jakaœ g³êboka przemiana w jej osobowoœci.
[ Dodano: Nie Cze 11, 2006 9:07 pm ]
Feministka - wywiad z Kazimier¹ Szczuk¹WeeBastard pisze:nie jestem w stanie teraz odkopaÌ tego artyku³u z "Rzepy", ale by³o tam wyraŸnie napisane ¿e na seminariach prof. Janion Kaz przebija³a wszystkich w aktywnoœci. Bylo to jednak, jak zrozumia³am, po powrocie na studia. Wnioskujê ¿e po kilku latach przerwy wróci³a na studia (ostatnie 2 lata?), by³a ponoÌ nieco starsza od pozosta³ych w grupie. Nie wiem ile w tym prawdy, ale mo¿e podczas tej przerwy nast¹pi³a jakaœ g³êboka przemiana w jej osobowoœci.Aleksandra pisze: [ Dodano: Nie Cze 11, 2006 7:56 am ]
Aha..Teraz przypomniaÂło mi siĂŞ, jak znajoma opowiadaÂła mi o swojej koleÂżance (koleÂżance swojej siostry?), ktĂłra studiowaÂła z Ka. Podobno w czasie studiĂłw Kazia byÂła raczej cicha i niezauwaÂżona przez innych studentĂłw niÂż tak charakterystyczna jak teraz.
ZOBACZ TAKÂŻE
• Szczuka, Kazimiera - zapis czatu (22-05-02, 13:00)
RozmawiaÂła Katarzyna Bielas 17-05-2002, ostatnia aktualizacja 20-05-2002 20:10
Z KazimierÂą SzczukÂą, historyk literatury, feministkÂą, osobowoÂściÂą telewizyjnego programu "Dobre ksiaÂżki" rozmawia Katarzyna Bielas
Katarzyna Bielas: Kiedy ogl¹da³am pierwszy program telewizyjny "Dobre ksi¹¿ki", mia³am wra¿enie, ¿e Witold Bereœ i Tomasz £ubieùski, którzy wraz z Tob¹ dyskutuj¹ o nowoœciach wydawniczych, próbowali nie dopuœciÌ Ciê do s³owa. W nastêpnych odcinkach to siê zmieni³o. Co siê sta³o?
Kazimiera Szczuka: MyÂślĂŞ, Âże zachowywali siĂŞ tak, jak siĂŞ zachowujÂą mĂŞÂżczyÂźni dyskutujÂący z kobietami. Nie chcĂŞ sobie pochlebiaĂŚ, ale przypuszczam, Âże miaÂłam tam wystĂŞpowaĂŚ jako miÂła, przyjemnie wyglÂądajÂąca, bezproblemowa, inteligentna kobieta. A ja, zaprawiona w bojach na seminarium prof. Marii Janion, wychowana do mĂłwienia, sporu, refleksu w dyskusji, zaczĂŞÂłam walczyĂŚ o to, Âżeby powiedzieĂŚ to, co chcĂŞ powiedzieĂŚ.
I okaza³o siê, ¿e program czerpie swoj¹ energiê w³aœnie z tego zderzenia. Chodzi o to, ¿e na styku ról przypisanych mê¿czyznom i kobietom wytwarza siê napiêcie. Kiedy wychodzê z roli potakuj¹cej, uœmiechaj¹cej siê kobiety, od razu robi siê ciekawie. Ludzie na ogó³ odbieraj¹ program jako ten, w którym dziewczyna, kobieta, baba k³óci siê z facetami.
Wystêpowanie w telewizji niew¹tpliwie jest okazj¹, ¿eby g³osiÌ "s³owo bo¿e", ale robiê to dlatego, ¿e ja tak czytam. Czytaj¹c, stosujê krytykê feministyczn¹, bo mam takie zainteresowania. I jestem przekonana, ¿e rozmowa dziêki temu staje siê g³êbsza.
Masz w rĂŞku konkretne narzĂŞdzie. Twoi partnerzy w dyskusji - nie. Nie obawiasz siĂŞ jednostronnoÂści?
To nie jest tak, ¿e ja mam w kieszeniach swoje wytrychy, jadê ciê¿arów¹ i jak tylko mi siê coœ wyda podobne, od razu stajê i pi³ujê. To by³by straszny b³¹d.
Staram siĂŞ byĂŚ uwaÂżna, szukaĂŚ dojÂścia do tekstu, ktĂłry czytam. Zwracam jednak uwagĂŞ, kiedy mĂŞski sposĂłb widzenia przedstawia siĂŞ jako uniwersalny. Nie zawsze tak jest.
Kiedy mówiê o poezji Mi³osza, nie mówiê o patriarchacie. Na seminarium prof. Janion w Szkole Nauk Spo³ecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN tworzymy z kole¿ankami, jak to mówimy, lo¿ê feministek. Profesor wyk³ada, a my - przyznajê - tylko czekamy, ¿e bêdzie tam coœ dla nas. Czekamy, a tu czêsto po prostu nic nie ma.
Czasem jednak wystarczy tylko pstrykn¹Ì w jakieœ miejsce i tekst fenomenalnie siê otwiera. Nagle siê okazuje, ¿e coœ, co wydaje siê perspektyw¹ uniwersaln¹, nawet metafizyczn¹, wyk³ada siê na sprawach zwi¹zanych z p³ci¹, na relacjach miêdzy p³ciami. To mo¿e byÌ Krasiùski, mo¿e byÌ Iwaszkiewicz.
Ja nie mam nic przeciwko temu, Âżeby mĂŞÂżczyÂźni mĂłwili to, co myÂślÂą, szczerze. O kobietach, o Âświecie, o wartoÂściach, ale niech bĂŞdzie jasne, Âże mĂłwiÂą to w swoim imieniu.
Prof. Janion mĂłwi, Âże kobietom na jej zajĂŞciach dopiero po jakimÂś czasie przechodzi strach przed mĂłwieniem.
Jak im w tym pomaga?
Moim zdaniem to jest efekt cierpliwoÂści. Ona regularnie, co tydzieĂą, pracuje oddzielnie z kaÂżdÂą dziewczynkÂą, ktĂłra ma referat. Daje jej poczucie bezpieczeĂąstwa, przyzwolenie.
Poza tym wydaje mi siê, ¿e Profesor przesta³a przejmowaÌ siê tym, ¿e ch³opcom mo¿e byÌ przykro. Bo na ogó³ na takich zgromadzeniach gadaj¹ tylko kolesie, a pasje dziewczyn id¹ trochê na bok. One maj¹ s³uchaÌ, mog¹ najwy¿ej coœ streœciÌ.
Potem czĂŞsto dzieje siĂŞ tak, Âże dziewczyny swoje zainteresowania intelektualne kanalizujÂą w miÂłoÂści - zdolna dziewczynka zakochuje siĂŞ w chÂłopaku, ktĂłrego uwaÂża za ucieleÂśnienie wÂłasnych ambicji.
Wiem, co mĂłwiĂŞ, sama taka byÂłam.
Wydaje mi siĂŞ, Âże dziĂŞki temu seminarium staÂłam siĂŞ peÂłnoprawnÂą uczestniczkÂą sfery publicznej. Wprawdzie jako dziewczynka nigdy nie baÂłam siĂŞ mĂłwiĂŚ, ale potem - w wielu sytuacjach szkolnych, akademickich, publicznych - mĂłwiÂąc, czuÂłam siĂŞ jak natrĂŞt. WydawaÂło mi siĂŞ - i pewnie wiele osĂłb tak mnie widzi - Âże jak zaczynam duÂżo mĂłwiĂŚ, to jest to po prostu nie na miejscu.
Nie baÂłaÂś siĂŞ mĂłwiĂŚ, nie byÂłaÂś nieÂśmiaÂła, to juÂż coÂś.
Mia³am dwie siostry, kole¿anki, to dawa³o si³ê. Grupa kobiet wokó³ mnie by³a zawsze wa¿na, ale jednoczeœnie wierzy³am w gorszoœÌ kobiet.
I na pewno maksymalnie idealizowa³am facetów. D³ugo wydawa³o mi siê, ¿e muszê po³¹czyÌ siê w parê, ¿eby staÌ siê wartoœciowym cz³owiekiem.
PrĂłbowaÂłaÂś identyfikowaĂŚ siĂŞ z chÂłopcami?
TrochĂŞ. IdentyfikowaĂŚ siĂŞ z pÂłciÂą kobiecÂą we wzorach, ktĂłre istniejÂą, jest ciĂŞÂżko. OczywiÂście miaÂłam fantazje, Âże chcĂŞ byĂŚ krĂłlewnÂą. MieĂŚ dÂługie sukienki, odrzucaĂŚ wÂłosy, najchĂŞtniej dÂługie, ktĂłrych zresztÂą nigdy nie miaÂłam. Ale tak naprawdĂŞ cudowne byÂło to, co robili chÂłopcy.
Nigdy jednak nie byÂłam typem chÂłopczycy, byÂłam takÂą ĂŚwiaruskÂą, bojÂącÂą siĂŞ, niewysportowanÂą, dupowatÂą.
W szkole, w czasie lekcji, chcia³am jednak walczyÌ o wa¿noœÌ. Pamiêtam, ¿e w ósmej klasie pobi³am kolegê, który powiedzia³ - o mnie i o siostrach - ¿e jesteœmy ¯ydówy.
Jak myÂślisz, to poczucie gorszoÂści kobiet wziĂŞÂło siĂŞ z domu?
Oj, u mnie w domu byÂło okropnie. Jestem chora, kiedy o tym mĂłwiĂŞ.
Konflikty, awantury, totalne niedopasowanie rodzicĂłw. PamiĂŞtam, jak ojciec mĂłwiÂł: "Dzieci, nie maÂłpujcie tej dziczy". Do dziÂś nie wiem, jakÂą dzicz miaÂł na myÂśli. Prawdopodobnie chodziÂło o to, Âże wszystkiemu jesteÂśmy winne my, nieletnie sprawczynie chaosu.
Moja siostra Marysia pierwsza z nas zaczĂŞÂła siĂŞ interesowaĂŚ psychoterapiÂą. DziĂŞki niej rozumiem, Âże tych rzeczy nie powinno siĂŞ ukrywaĂŚ.
Przykro jest kalaÌ w³asne gniazdo, ale naprawdê by³am wychowywana w doœÌ piekielnym domu. Mama, lekarka, pracowa³a na dwa etaty. By³a bardzo dzielna. Ale jako kobieta - upodlona.
W jakim sensie? Zaharowana?
Te¿, chocia¿ na ogó³ wspiera³a j¹ gosposia. Po prostu mama nie by³a przez ojca szanowana.
Mój ojciec czêsto wyg³asza³ opinie na temat tego, jakie kobiety powinny byÌ. ByÌ kobiet¹ - wed³ug niego - to znaleŸÌ jak¹œ magiczn¹ formu³ê, ¿eby nie byÌ jak te idiotki z lokami, a jednoczeœnie byÌ "tak¹ eleganck¹". To jakiœ niezg³êbiony, niedoœcig³y wzór. No, mo¿e jest nim jego siostra, Wanda Szczuka, ale jej te¿ potrafi³ dokuczaÌ. Bliska idea³u by³a te¿ moja babcia Maria Winawerowa, mama mojej mamy.
To byÂł puchar przechodni, ktĂłry ojciec przyznawaÂł i odbieraÂł. OtrzymywaÂła go kobieta okopana we wÂłasnej wielkoÂści, generalnie chodziÂło jednak o to, Âżeby miaÂła styl czapkujÂący mojemu tacie.
Moja zagoniona mama taka nie byÂła, wychowywaÂła trzy dziewczynki, ktĂłre dosyĂŚ wczeÂśnie zaczĂŞÂły byĂŚ niegrzeczne.
A skÂądinÂąd to wmawiano nam, Âże jesteÂśmy niedorozwiniĂŞte, potworne.
Co byÂło wolno, czego nie w domu mecenasa StanisÂława Szczuki?
Nie wolno byÂło np. byĂŚ w harcerstwie, bo to byli czerwoni, a nam nie wolno byÂło z czerwonÂą hoÂłotÂą siĂŞ mieszaĂŚ. A czerwonÂą hoÂłotÂą byli wszyscy, ktĂłrzy oglÂądali "Dziennik Telewizyjny", "Czterdziestolatka", chodzili na pochĂłd pierwszomajowy. No to - to juÂż byÂł zgon.
Pamiêtam, jak kiedyœ uda³o nam siê uciec na jakiœ kinderbal u znajomego dziecka ze szko³y. Wszystkie dzieci razem z mam¹ trzyma³y siê za rêce, krêci³y w kó³eczko i œpiewa³y "Pust wsiegda budiet so³nce". Dla mnie to by³o niesamowite szczêœcie - byÌ w domu, z ró¿nymi dzieÌmi, z czyj¹œ mam¹, nie k³óciÌ siê, tylko bawiÌ. To by³o scalenie wszystkich œwiatów.
Przekazem mojego domu by³o, ¿e to siê nie da scaliÌ. My jesteœmy jedynymi sprawiedliwymi, znamy jak¹œ straszn¹ prawdê o tych czerwonych, którzy nam to wszystko zrobili. Teraz czasem ³apiê siê na tym, ¿e myœlê o patriarchacie tak jak o tych czerwonych, którzy nam to wszystko zrobili. W moim myœleniu to normalne, ¿e zawsze jest jakiœ system.
Ja nie chcê szydziÌ ze wszystkiego, co mówiono w moim domu, ale faktem jest, ¿e opozycja stanowi³a w PRL-u zdecydowan¹ mniejszoœÌ.
MyÂślĂŞ, Âże ruch kobiecy jest kontynuacjÂą Ăłwczesnego bycia w opozycji. Dlatego dziwi mnie, kiedy byli opozycjoniÂści dzisiaj sÂą antyfeministami. Nie rozumiem, Âże moÂżna byÂło wtedy byĂŚ przeciwko systemowi, a dzisiaj z pozycji innego systemu krytykowaĂŚ feminizm. Kinga Dunin, ktĂłra jest trochĂŞ starsza ode mnie i byÂła zwiÂązana z KOR-em, mĂłwi, Âże w polemikach z feministkami widzi schematy z dawnej "Trybuny Ludu", Âże jest np. maÂła grupka podÂżegaczek.
W tym, co mĂłwisz o swoim domu, nie widzĂŞ - moÂże poza tym niedoÂścigÂłym wzorem elegancji - szczegĂłlnej opresji kobiet.
Nie widzisz, bo ja wszystkiego nie mĂłwiĂŞ.
Na pewno by³o tak, ¿e by³yœmy trzy dziewczyny, a ojciec nastawia³ siê na mêskiego potomka, mia³ jak¹œ obsesjê rodu. Czu³am jego pogardê.
Wszystko w domu krêci³o siê wokó³ ojca. On moj¹ mamê obra¿a³ przy goœciach, opowiada³ antysemickie dowcipy.
Nie chcĂŞ mojego ojca oskarÂżaĂŚ, on dzisiaj jest juÂż staruszkiem, zresztÂą zawsze mĂłwiÂł, Âże jest starym dziadziusiem, jest biedny, wiĂŞc byÂło mu wszystko wolno. Ale ja nigdy nie rozumiaÂłam, dlaczego my siĂŞ na to wszystko godzimy. Dlaczego nie moÂżemy stworzyĂŚ Âświata, w ktĂłrym bĂŞdzie spokĂłj i bezpieczeĂąstwo.
Wy byÂłyÂście dzieĂŚmi, dlaczego mama siĂŞ zgadzaÂła?
Mama myÂślaÂła na pewno to, co inne kobiety w zÂłych zwiÂązkach. ÂŻe sobie sama nie poradzi, Âże moÂże to siĂŞ kiedyÂś zmieni. Poza tym myÂślĂŞ, Âże moja mama baÂła siĂŞ antysemityzmu.
CaÂły czas byÂła gadka, Âże my wyjeÂżdÂżamy z tego kraju, Âże tu siĂŞ nie da ÂżyĂŚ, ale jakoÂś nigdy nie wyjechaliÂśmy. MĂłj tatuÂś mĂłwiÂł: "GdybyÂśmy wyjechali do Ameryki, byÂłbym tam dziadem nadklozetowym".
Ojciec mia³ jak¹œ wizjê Twojej przysz³oœci?
Nie bardzo. Jak mówi³am, by³am dzieckiem debilnym, chodzi³o o to, ¿ebym przeœlizgnê³a siê z klasy do klasy. A jeœli siê uda, no to chyba, ¿ebym jak najszybciej wysz³a za m¹¿. Oczywiœcie nie za czerwonego, tylko za kogoœ z bia³ej listy. I ¿ebym zosta³a matron¹.
PóŸniej, wchodz¹c ju¿ w zwi¹zki z ch³opakami, myœl¹c o rodzinie, dzieciach, czu³am straszny smutek, ¿e nie bêdê mog³a mieÌ tego, na czym mi najbardziej zale¿y.
Czyli?
TwĂłrczoÂści, wolnoÂści, bo to jest bardzo kruche we mnie. Ja siĂŞ czĂŞsto zaÂłamujĂŞ, mam doÂły. Tak naprawdĂŞ moim najwiĂŞkszym marzeniem zawsze byÂło zepchniĂŞcie z siebie wszystkich domowych balastĂłw. ÂŻeby pisaĂŚ, Âżeby byĂŚ wolnÂą, rozwijaĂŚ siĂŞ, byĂŚ sobÂą. ÂŻeby byĂŚ z facetem albo Âżeby nie byĂŚ z facetem, jak mi siĂŞ podoba.
To jest trudne, ale w tym wÂłaÂśnie najlepiej porozumiewam siĂŞ z feministkami. W potrzebie pĂłjÂścia do przodu, takÂże bycia razem, wspĂłlnego robienia czegoÂś, takiego spiskowania.
Co Ci daÂł zwiÂązek z siostrami?
Na pewno si³ê. Maryœka, Waleria, ja plus kole¿anki. Znam taki dionizejski sza³ z dziewczynkami, które maluj¹ siê, przebieraj¹, piszcz¹, wyg³upiaj¹ i w koùcu wal¹ siê do ³ó¿ka i œpi¹, a przedtem jeszcze siê gilgocz¹, chichraj¹, i to jest ich si³a.
Wiedzia³am, ¿e je¿eli rodzice próbowali nam coœ wmówiÌ, zmusiÌ do czegoœ, czegoœ zakazaÌ, a myœmy stanê³y we trzy, razem, lojalnie przeciwko nim, no to po prostu spadajta, nie ma na nas si³y. System chce nas podzieliÌ, sk³óciÌ, odci¹Ì ekstremê, spacyfikowaÌ, a my siê nie damy. To dzia³a do dzisiaj. Dla mnie najfajniejsze chwile w ¿yciu s¹ wtedy, kiedy siê okazuje, ¿e solidarnoœÌ kobiet istnieje. To doœwiadczenie nieporównywalne z niczym. Nie wyklucza mê¿czyzn, ale buduje kobietê od œrodka.
Dlaczego siĂŞ rozwiodÂłaÂś?
Bo ma³¿eùstwo nie zape³ni³o, czego chyba oczekiwa³am, pustki mej egzystencji.
CzuÂłaÂś pustkĂŞ w wieku 24 lat. Dlaczego?
To siĂŞ pewnie braÂło z dzieciĂąstwa, z domu, z niemoÂżnoÂści. MyÂślĂŞ, Âże miaÂłam dzieciĂŞcÂą, mÂłodzieĂączÂą depresjĂŞ, nie uczyÂłam siĂŞ, obÂżeraÂłam, potem spaÂłam.
Od rodzicĂłw dowiadywaÂłam siĂŞ, Âże nasze Âżycie jest ruinÂą. Chyba uwaÂżaÂłam, Âże moje Âżycie teÂż ma byĂŚ takÂą ruinÂą.
WydawaÂło mi siĂŞ, Âże zaÂłoÂżenie domu bĂŞdzie krokiem na drodze do peÂłni. Ale jakoÂś, podobnie jak pani Bovary, po Âślubie zaczĂŞÂłam odczuwaĂŚ jeszcze wiĂŞkszÂą pustkĂŞ egzystencji.
W takim razie jak zacz¹³ siê Twój stan twórczego bytowania? Dziêki feminizmowi?
Bycie feministkÂą teÂż nie wypeÂłnia pustki egzystencji, poznanie tych idei jest dopiero poczÂątkiem, potencjaÂłem, z ktĂłrym kaÂżda kobieta robi co innego.
Przeczyta³am parê tekstów, m.in. Tani Modleski o operach mydlanych, o "Dynastii". Napisa³am pracê magistersk¹ u prof. Janion o kobiecie upad³ej, m.in. o "Pani Bovary", "Effie Briest" i "Dziejach grzechu". Kiedy przegryz³am siê przez te wszystkie ksi¹¿ki, dosz³am do wniosku, ¿e dla kobiety nie ma innej drogi ni¿ feminizm.
Oczywiœcie s¹ kobiety, które siê deklaruj¹ jako feministki, i znaczy to tylko tyle, ¿e przychodz¹ na ró¿ne spotkania. A s¹ takie, które mówi¹, ¿e nie s¹, a robi¹ megafeministyczne rzeczy. Ale boli mnie, jak s³yszê od jakiejœ superkobiety, ¿e nie jest feministk¹, bo chce, ¿eby mê¿czyŸni otwierali przed ni¹ drzwi. Ja siê wtedy ³apiê za g³owê. Myœlê sobie: "Bo¿e, czy ona myœli, ¿e feminizm sprowadza siê do tego? Czy nie s³ysza³a o polityce równouprawnienia p³ci?".
Ja zawsze mówiê otwarcie, ¿e jestem feministk¹, bo wydaje mi siê, ¿e to s³owo jest unurzane w stereotypach i jakby przeklête. I myœlê, ¿e dobrze jest, ¿eby ró¿ne fajne babki po prostu u¿ywa³y go w sensie afirmatywnym, dla dobra sprawy.
PytaÂłaÂś o zmianĂŞ, nastÂąpiÂła pod wpÂływem czytania, chodzenia na psychoanalizĂŞ i seminarium prof. Janion.
Co Ci daÂło seminarium?
Profesor jest nieprawdopodobn¹ osob¹. Sama ona, jej praca, warsztat stwarzaj¹ ca³¹ humanistyczn¹ przestrzeù. Dla mnie dopiero Profesor sta³a siê po³¹czeniem mojej matki i mojego ojca, odczarowuj¹cym wszystkie straszne rzeczy z mego domu.
Bo ona jest wielkim cz³owiekiem, który jest powi¹zany mocno z przesz³oœci¹, zna tradycje, mocno nad tym panuje, a z drugiej strony jest te¿ zwyk³¹, udrêczon¹ codziennymi obowi¹zkami kobiet¹ pracuj¹c¹, która ma nieprawdopodobne zrozumienie i mi³oœÌ w³aœnie dla córek.
To by³o dla mnie objawieniem. To, ¿e mo¿na pracowaÌ, nie niszcz¹c tego, co siê samemu tworzy, nie deprecjonuj¹c w³asnych osi¹gniêÌ, nie upijaj¹c siê, nie popadaj¹c w nihilizm, zachowuj¹c jednoczeœnie czu³oœÌ, humor.
Wcielenie cech dobrej rodziny.
Czy Profesor tak Was traktuje?
Mam takÂą nadziejĂŞ.
W Twojej ksi¹¿ce "Kopciuszek, Frankenstein i inne" piszesz o zaprzepaszczeniu relacji matka - córka
i o konsekwencjach braku tej ciÂągÂłoÂści w Âżyciu, w kulturze.
Zobacz, ile tu gadaÂłam o ojcu. O matce jest mi mĂłwiĂŚ o wiele trudniej, dlatego Âże - jak pisaÂły feministki juÂż w latach siedemdziesiÂątych - to matkĂŞ oskarÂża siĂŞ o umacnianie patriarchatu. Z trudnoÂściÂą uczĂŞ siĂŞ miÂłoÂści do matki. Nie wiem, czy chcĂŞ o tym mĂłwiĂŚ.
Pyta³am o Twoj¹ ksi¹¿kê, o relacje matki z córk¹ w literaturze, kulturze.
OK. W bajce o Kopciuszku jest macocha. Niby to nie jest prawdziwa matka, ale jednak kobieta, ktĂłra krzywdzi swojÂą cĂłrkĂŞ.
Bo matka uczy cĂłrkĂŞ, Âże jest ona istotÂą podrzĂŞdnÂą. W wiĂŞkszoÂści przypadkĂłw przemocy domowej matka kryje agresora. Na Âświecie Âżyje 130 mln obrzezanych kobiet. Przybywa ich 2 mln rocznie, w 28 krajach muzuÂłmaĂąskiej Afryki. PrzecieÂż kobiety robiÂą to kobietom, swoim cĂłrkom!
Da siĂŞ je obroniĂŚ na Âławie oskarÂżonych? Czy cĂłrki mogÂą i powinny wybaczyĂŚ swoim matkom?
MoÂżemy wybaczyĂŚ. One nam to zrobiÂły, dlatego Âże im to kiedyÂś zrobiono. ÂŻeby wybaczyĂŚ, trzeba pokochaĂŚ skrzywdzonÂą dziewczynkĂŞ w naszej matce. Ale jest to bardzo trudne.
Nasze matki nie mówi¹, one ju¿ dawno straci³y g³os. Milcz¹ na temat swoich pragnieù i swoich tragedii, tego, jak by³y Ÿle traktowane przez mê¿czyzn, jak¹ u³ud¹, w pewnym sensie - w obowi¹zuj¹cych uk³adach spo³ecznych - jest wiara w mi³oœÌ. Przez to ich milczenie z³oœÌ na nie jest tak bardzo zapiek³a i tak strasznie trudno jest poczuÌ solidarnoœÌ miêdzy pokoleniami kobiet.
A juÂż Freud wiedziaÂł, Âże ÂźrĂłdÂło twĂłrczoÂści kobiet pÂłynie poprzez relacje z matkÂą. Ta relacja jest czĂŞsto zablokowana, stÂłumiona, zaprzepaszczona.
W kilku ostatnio wydanych ksi¹¿kach feministycznych jako klucz pojawia siê postaÌ Kopciuszka.
Pierwsza by³a gdaùska konferencja o Kopciuszku zorganizowana przez Ewê Graczyk. Tam du¿o z dziewczynami gada³yœmy. Mnie siê wydaje, ¿e ten Kopciuszek to jest anonimowa Polka wspó³czesna, która wyobra¿a sobie wolny rynek jako bal. Nie mo¿e tam wkroczyÌ i zaznaÌ szczêœcia konsumpcji.
MĂłwiÂłyÂśmy teÂż duÂżo o kulturze masowej, o harlequinach, o telenowelach. W kobietach jest oczekiwanie wzruszeĂą, ktĂłrych nie mogÂą zaspokoiĂŚ w Âżyciu, wiĂŞc kanalizujÂą je w naÂłogowym czytelnictwie, oglÂądactwie. Ta potrzeba jest zÂłapana, capniĂŞta przez wydawcĂłw, producentĂłw.
Pomyœla³yœmy, ¿e dobrze by³oby tê uczuciowoœÌ, czêsto wrêcz czu³ostkowoœÌ kobiet jakoœ odzyskaÌ, bo to ogromna si³a, a potrzeba uczuÌ w gruncie rzeczy jest czysta, szlachetna. Gdyby tak mo¿na by³o chêÌ wirowania w ramionach wicehrabiego przekierowaÌ na jak¹œ szlachetn¹ potrzebê, która s³u¿y³aby zmianie œwiata.
MyÂślisz, Âże taka inÂżynieria emocjonalna jest moÂżliwa?
W "Gazecie Wyborczej" ukaza³a siê notka, ¿e pielêgniarki ma³opolskie czy wielkopolskie zaprosi³y do siebie Nigeryjkê Safiyê skazan¹ na ukamienowanie za cudzo³óstwo i w ostatniej chwili uniewinnion¹. Powiedzia³y, ¿e one jej dadz¹ pracê w szpitalu, ale ¿eby przyby³a bez tego mê¿czyzny, bo on by³ przyczyn¹ jej zguby.
No i oczywiœcie na to facet z Amnesty International podkpiwa, ¿e to takie naiwne, g³upie. Ale dla mnie to ju¿ by³ ten wa¿ny moment, ¿e one historiê Safii bior¹ uczuciowo jako swoj¹. Zrozumia³y, ¿e gdyby wszystkie razem, w ró¿nych zak¹tkach naszej planety, powiedzia³y "doœÌ", œwiat móg³by byÌ lepszy.
OpowiadaÂłaÂś o koszmarze swojego domu, o postawie ojca. Dla innych byÂł znanym obroĂącÂą w procesach politycznych. Nigdy nie byÂłaÂś z niego dumna?
PamiĂŞtam, Âże kiedyÂś przed koleÂżankami w podstawĂłwce chwaliÂłam siĂŞ, Âże o ojcu mĂłwili w Wolnej Europie. MĂłj tata byÂł obroĂącÂą robotnikĂłw w latach siedemdziesiÂątych, osiemdziesiÂątych, to byÂło super.
Tyle Âże - jak potem konfrontowaÂłam to z opowieÂściami koleÂżanek - bez wzglĂŞdu na to, czy ojciec byÂł obroĂącÂą politycznym, czy WieÂśkiem z WoÂłomina, historia byÂła podobna: "Ja tu jestem WieÂśkiem z WoÂłomina i nikt mi nie podskoczy. A wy macie siĂŞ mnie sÂłuchaĂŚ".
A to, ¿e Twój ojciec broni³ póŸniej milicjanta podejrzanego o zabicie Grzegorza Przemyka, którego zna³aœ, mia³o dla Ciebie znaczenie?
Ja nie chodziÂłam na proces w sprawie zabicia GrzeÂśka. Ale ci, co chodzili, mĂłwili, Âże on naprawdĂŞ prĂłbowaÂł tylko pilnowaĂŚ akt, Âże wÂłaÂściwie tam nie daÂło siĂŞ nikogo oskarÂżyĂŚ, Âże ci naprawdĂŞ winni najprawdopodobniej w ogĂłle nie byli postawieni w stan oskarÂżenia.
Ojciec daÂł dupy maksymalnie, ale na poziomie symbolicznym. Ale dla mnie nie to jest waÂżne.
A co?
Myœmy wtedy z Maryœk¹ i Waleri¹ postanowi³y, ¿e pójdziemy do ojca. Taka delegacja, trzy siostry, trzy córki - wtedy ju¿ z poprzedniego ma³¿eùstwa.
Przyjdziemy i powiemy mu: "TatuÂś, zostaw tĂŞ sprawĂŞ, my ciĂŞ o to prosimy ze wzglĂŞdu na pamiĂŞĂŚ o zamordowanym".
I poszÂłyÂśmy, a on powiedziaÂł: "Absolutnie nie ma mowy". W ogĂłle nie chciaÂł rozmawiaĂŚ.
CaÂłe Âżycie faszerowaÂł nas przekonaniami o przyzwoitoÂści, o honorze, o sÂłuchaniu czyichÂś racji i nagle okazaÂło siĂŞ, Âże nie ma Âżadnych racji, on nam niczego nie bĂŞdzie wyjaÂśniaÂł, po prostu nie. Nie jesteÂśmy partnerkami. Dla mnie to byÂła potwarz, policzek.
Kaziu, chodzisz po Nowym Œwiecie przebrana za muzu³mankê, protestuj¹c przeciw talibom, robisz z kole¿ankami odlotowe performance, "manify". Ale Ty przecie¿ jesteœ naukowcem, pani¹ z IBL-u, wyk³adowczyni¹. Jedno siê z drugim nie k³óci?
Instytut Badaù Literackich ma silne tradycje kontestacyjne. W 1968, 1976 roku i póŸniej grozi³o mu zamkniêcie, du¿o osób z IBL-u anga¿owa³o siê politycznie, ¿e wspomnê Jana Józefa Lipskiego. Dawniej inaczej to wygl¹da³o.
MoÂże teraz trzeba balansowaĂŚ na cienkiej linie miĂŞdzy byciem kompletnÂą wariatkÂą a byciem paniÂą z IBL-u. I dopiero to jest coÂś, co moÂże byĂŚ prawdziwe.
Dlaczego nie masz telewizora?
Prawdopodobnie dlatego, Âże ciÂągle siĂŞ urzÂądzam w moim 27-metrowym mieszkaniu. ByĂŚ moÂże ÂżyÂłam teÂż w etosie opozycyjnym, Âże telewizja kÂłamie, Âże to jest Babilon. Ale ideologia nieposiadania telewizora, niestety, nie przetrwaÂła.
Szczerze mĂłwiÂąc, odkÂąd wystĂŞpujĂŞ w telewizji, chcĂŞ mieĂŚ telewizor.
Co jakiÂś czas w naszej rozmowie pojawiaÂł siĂŞ wÂątek Âżydowski, choĂŚ o to nie pytaÂłam.
Ta sama dziwna i niepokorna czêœÌ mojej istoty, która ka¿e mi mówiÌ g³oœno, ¿e jestem feministk¹, czasem zmusza mnie do powiedzenia, ¿e jestem ¯ydówk¹. A co to znaczy? Nie wiem.
Jest to jakaÂś wielka sprawa. WstydzĂŞ siĂŞ tego, bojĂŞ siĂŞ tego, przeraÂża mnie to.
Moja mama jest ÂŻydĂłwkÂą, mĂłj ojciec nie. Ojciec wprowadziÂł w domu ideologiĂŞ: jedyne Âżydostwo, ktĂłre moÂżemy zaakceptowaĂŚ, to elitarne, wysoko urodzone, zasymilowane, zasÂłuÂżone. UwaÂżam, Âże takie myÂślenie jest chore.
Moja rodzina nigdy nie byÂła zwiÂązana z komunÂą, dziadek WÂładysÂław Winawer broniÂł akowcĂłw w stalinowskim sÂądzie, wygraÂł proces Kazimierza Moczarskiego. Ale wiem, Âże to nic nie zmienia, jako cĂłrka komunisty cierpiaÂłabym z powodu antysemityzmu tak samo, jak teraz cierpiĂŞ. Nie chcĂŞ siĂŞ wykupywaĂŚ antysemitom, mĂłwiÂąc: "Ale my nie, my nie!".
A faktem jest, Âże antysemityzm w Polsce istnieje. I choĂŚbym nie wiem jak zaprzeczaÂła, to mnie boli.
SÂłuchaj, wychodzi na to, Âże ta sprawa jest dla mnie tak waÂżna jak feminizm.