Wielkanoc - ÂświĂŞto palm wielkanocnych.
PraÂłat Jankowski - rzecz juÂż banalna
To jest najwiĂŞksza nad morzem palma
Wszyscy corocznie chodzÂą ciekawi
Co teÂż ten cymbaÂł z grobem wyprawi
Henio zaÂś z grobem wyczynia cuda
W sprawie tej nigdy nie grozi nuda
PraÂłat w Wielkanoc znĂłw goni w pietkĂŞ
By poÂżreĂŚ UniĂŞ dzisiaj ma chĂŞtkĂŞ
TruchÂło Jezusa jest zaÂś pretekstem
By gawiedÂź olÂśnic nowym podtekstem
A tak naprawdĂŞ wÂątek jest staÂły,
Âże BE sÂą ÂŻydzi, obcy, pedaÂły...
Spokojnie ludzie, to paranoja
To Ciemnogrodu klesza ostoja
Gdy Henryczkowi palma odwala
Wtedy najlepiej trzymaĂŚ sie z dala

))))))))

))))))))

))))))))
Na lekcji religii ksiÂądz poleciÂł dzieciom narysowaĂŚ anioÂłka. Wszystkie dzieci
smarujÂą pracowicie w zeszytach, ksiÂądz zaglÂąda tu i Ăłwdzie, patrzy, a Jasiu
rysuje anioÂłka z trzema skrzydÂłami!
- Jasiu - pyta ksiÂądz - a gdzieÂś ty widziaÂł anioÂłka z trzema skrzydÂłami?
Jasiu podnosi oczy znad zeszytu.
- ProszĂŞ ksiĂŞdza, a ksiÂądz gdzieÂś widziaÂł takiego z dwoma?...
SÂą sobie CZTERY siostry zakonne i umierajÂą, idÂą do nieba a w niebie Âśw. Piotr
mowi:sÂłuchjcie siostrzyczki powiedzcie mi jak zgrzeszylyÂście a ja zobacze czy
moÂżna was wpuÂściĂŚ do nieba, ok Pierwsza siostra mĂłwi Âśw.Piotrze ja to tak
paluszkiem dotknĂŞÂłam .....mĂŞÂżczyzny... ÂŚw.Piotr zaÂłamany ale mĂłwi Âżeby wÂłoÂżyÂła
ten palec do wody œwiêconej i ¿e ma iœÌ do nieba Siostra ca³a happy w³o¿y³a
palec do wody ÂświĂŞconej i poszÂła do nieba Druga siostra: ÂŚw. Piotrze ja to tak
ca³¹ doni¹ dotkn¹³am mê¿czyzny.......... Œw. Piotr mocniej pod³amany ale
mĂłwi Âżeby i ona wÂłoÂżyÂła tĂŞ dÂłoĂą do wody ÂświĂŞconej i niech idzie do nieba.
MiaÂła siĂŞ odzywaĂŚ trzecia siostra ale uprzedziÂła jÂą czwarta i mĂłwi: ÂŚw, Piotrze
czy ja mogĂŞ wypiĂŚ najpierw tĂŞ wodĂŞ zanim siostra Teresa wsadzi w niÂą DUPE?????
Kto to jest ksiadz?
To ktos taki, do kogo wszyscy ludzie mowia per "ojcze", a jego wlasne dzieci
per "wujku"
Staruszka poszÂła do spowiedzi.
- ProszĂŞ ksiĂŞdza, muszĂŞ to wyznaĂŚ - ukrywaÂłam ÂŻyda.
- No to przecieÂż piĂŞkny chrzeÂścijaĂąski uczynek, cĂłrko.
- No tak, ale ja braÂłam od niego po 10 $ dziennie...
- Hm, to gorzej, ale w koĂącu nic dziwnego - naraÂżaÂłaÂś siĂŞ, miaÂłaÂś koszty...
- To juÂż powiem ksiĂŞdzu do koĂąca - ja mu dopiero wczoraj powiedziaÂłam, Âże wojna
siĂŞ skoĂączyÂła....
ZmarÂł proboszcz z Tylawy puka wiĂŞc do bram nieba.
Otwiera mu ÂświĂŞty Piotr i mĂłwi:
-Tu jest niebo. Pedofili nie przyjmujemy.
Na co proboszcz odpowiada:
-Ale ja tu przyszedÂłem dla DzieciÂątka Jezus...
PoszedÂł ksiÂądz na targ kupiĂŚ coÂś do jedzenia, bo miaÂł mieĂŚ w parafii wizytacjĂŞ
biskupa i biskup miaÂł zostaĂŚ na kolacjĂŞ. PodszedÂł do goÂścia z rybami i mĂłwi:
- O jaka piĂŞkna, duÂża ryba!
Sprzedawca na to:
- PiĂŞknego skurwiela zÂłapaÂłem - co?
KsiÂądz siĂŞ obruszyÂł:
- Panie, ja wszystko rozumiem. PiĂŞkna duÂża ryba, ale Âżeby zaraz przy ksiĂŞdzu
takie epitety. Wstyd!
Sprzedawca wyjaÂśnia:
- Ale proszĂŞ ksiĂŞdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak pÂłotka,
okoĂą czy pstrÂąg.
- Aaaa, no to w porzÂądku. PoproszĂŞ tego skurwiela. PrzygotujĂŞ go na kolacjĂŞ z
biskupem.
Przychodzi ksiÂądz na parafiĂŞ, pokazuje rybĂŞ siostrze zakonnej. Zakonnica:
- O jaka piĂŞkna, duÂża ryba.
A ksiÂądz na to:
- ÂŁadnego skurwiela kupiÂłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiÂądz - takie sÂłownictwo?
A ksiÂądz wyjaÂśnia, Âże ta ryba nazywa siĂŞ skurwiel - tak jak inne wĂŞgorz czy
szczupak.
- Aaaa, to rozumiem.
KsiÂądz poleciÂł zakonnicy Âżeby ta przygotowaÂła skurwiela na kolacjĂŞ z biskupem.
Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybĂŞ a tu wchodzi kucharka.
- O jaka piĂŞkna, duÂża ryba - mĂłwi kucharka.
Siostra na to:
- PiĂŞkny skurwiel - prawda?
- AleÂż co siostra? Nie poznajĂŞ! - oburza siĂŞ kucharka.
- A siostra to nie wie, Âże ta ryba nazywa siĂŞ skurwiel - tak jak inne nazywajÂą
siĂŞ karp czy lin.
Siostra kazaÂła przygotowaĂŚ skurwiela na kolacjĂŞ z biskupem.
Wieczorem przyjeÂżdÂża Biskup - siada przy stole z ksiĂŞdzem i zakonnicÂą. Kucharka
wnosi g³ówne danie - rybê.
KsiÂądz biskup:
- Jaka piĂŞkna, duÂża ryba!
Na to proboszcz:
- To ja skurwiela znalazÂłem i kupiÂłem.
Odzywa siĂŞ zakonnica:
- A ja tego skurwiela skrobaÂłam.
Na to w³¹cza siê kucharka:
- A ja skurwiela usmaÂżyÂłam i przyrzÂądziÂłam.
Ksi¹dz biskup uœmiechn¹³ siê, wyj¹³ z torby litr wódki i mówi:
- Kurwa, widzĂŞ, Âże tu sami swoi!
Nauczycielka pierwszej klasy, Pani Magda miaÂła ciÂągÂłe kÂłopoty z jednym z uczniĂłw. SpytaÂła wiĂŞc:
- Jasiu, o co ci chodzi?
Jasiu odpowiedziaÂł:
- Jestem za mÂądry do pierwszej klasy. Moja siostra jest w trzeciej klasie, a ja jestem mÂądrzejszy od niej! MyÂślĂŞ, Âże teÂż powinienem byĂŚ w trzeciej klasie!
Pani Magda mia³a dosyÌ. Zabra³a Jasia do gabinetu dyrektora. Kiedy Jasiu czeka³ w sekretariacie, nauczycielka wyjaœni³a dyrektorowi ca³¹ sytuacjê. Nauczyciel powiedzia³ pani Magdzie, ¿e chcia³by zrobiÌ ch³opcu test i jeœli nie odpowie na ¿adne pytanie bêdzie musia³ wróciÌ do pierwszej klasy i nie sprawiaÌ wiêcej ¿adnych k³opotów. Nauczycielka siê zgodzi³a. Jasiowi wyt³umaczono wszystkie warunki i zgodzi³ siê na przeprowadzenie testu.
Dyrektor:
- Ile jest 3 x 3?
Jasiu:
- 9.
Dyrektor:
- Ile jest 6 x 6?
Jasiu:
- 36.
I Jasiu odpowiadaÂł na kaÂżde pytanie, ktĂłre wymyÂślaÂł dyrektor uwaÂżajÂąc, Âże trzecioklasista powinien znaĂŚ odpowiedzi. Dyrektor spojrzaÂł na PaniÂą MagdĂŞ i powiedziaÂł:
- Myœlê, ¿e Jasiu mo¿e iœÌ do trzeciej klasy.
Pani Magda spytaÂła czy i ona moÂże zadaĂŚ Jasiowi kilka pytaĂą. ZarĂłwno dyrektor jak i Jasiu zgodzili siĂŞ. Pani Magda spytaÂła:
- Co krowa ma cztery, czego ja mam tylko dwa?
Jasiu, po chwili:
- Nogi.
Pani Magda:
- Co ty masz w spodniach, a ja tego nie mam?
Jasiu:
- Kieszenie.
Pani Magda:
- Co zaczyna siĂŞ na "K" koĂączy na "S", jest owÂłosione, zaokrÂąglone, smakowite i zawiera biaÂławy pÂłyn?
Jasiu:
- Kokos.
Pani Magda:
- Co wchodzi twarde i ró¿owe a wychodzi miêkkie i klej¹ce?
Oczy dyra otworzy³y siê naprawdê szeroko, ale zanim zd¹¿y³ powstrzymaÌ odpowiedŸ Jasia, Jasiu powiedzia³:
- Guma do Âżucia.
Pani Magda:
- Co robi mĂŞÂżczyzna stojÂąc, kobieta siedzÂąc, a pies na trzech nogach?
Dyrektor ponownie otworzy³ szeroko oczy, ale zanim zd¹¿y³ siê odezwaÌ... Jasiu:
- Podaje dÂłoĂą.
Pani Magda:
- Teraz zadam kilka pytaĂą z serii: "Kim jestem?", dobrze?
Jasiu:
- OK.
Pani Magda:
- WkÂładasz we mnie swĂłj drÂąg. PrzywiÂązujesz mnie. Jest mi mokro wczeÂśniej niÂż tobie.
Jasiu:
- Namiot.
Pani Magda:
- Palec wchodzi we mnie. Bawisz siĂŞ mnÂą, kiedy siĂŞ nudzisz. DruÂżba zawsze ma mnie pierwszÂą.
Dyrektor patrzy niespokojnie i widaĂŚ, Âże jest nieco spiĂŞty. Jasiu:
- ObrÂączka Âślubna.
Pani Magda:
- Mam ró¿ne rozmiary. Gdy nie czujê siê dobrze, kapiê. Kiedy mnie dmuchasz, czujesz siê dobrze.
Jasiu:
- Nos.
Pani Magda:
- Mam twardy dr¹¿ek. Mój szpic zag³êbia siê. Wchodzê z dr¿eniem.
Jasiu:
- StrzaÂła.
Dyrektor odetchn¹³ z ulg¹:
- WyÂślijcie Jasia od razu na studia! Ja sam na ostatnie dziesiĂŞĂŚ pytaĂą Âźle odpowiedziaÂłem!
Podczas wycieczki do Niemiec, w maleĂąkim miasteczku, pewna angielska rodzina
spostrzegÂła niewielki, Âśliczny domek, ktĂłry wydaÂł im siĂŞ Âświetnym miejscem na
spĂŞdzenie przyszÂłych wakacji.
Od sÂąsiadĂłw dowiedzieli siĂŞ, Âże wÂłaÂścicielem jest miejscowy pastor.
WkrĂłtce podpisali z nim umowĂŞ wynajmu.
Po powrocie do Anglii, pani spostrzegÂła, ze nigdzie w domku nie widziaÂła WC,
zaniepokoiÂła siĂŞ wiĂŞc, Âże bĂŞdzie to wygĂłdka za domem.
PostanowiÂła napisaĂŚ do pastora i poprosiĂŚ o informacje, gdzie siĂŞ Ăłw przybytek
znajduje.
Oto treœÌ listu:
"Drogi Panie!
Jestem osobÂą, ktĂłra wynajĂŞÂła PaĂąski domek.
Nie wiem jednak, gdzie siĂŞ znajduje WC.
Czy mĂłgÂłby Pan mi to wyjaÂśniĂŚ?"
Otrzymawszy list, pastor nie zrozumiaÂł skrĂłtu WC i pomyÂślaÂł z zawodowÂą
pewnoœci¹, ze chodzi o Anglikaùski Koœció³ Niemiecki nazywany Wales Chapet.
OdpowiedziaÂł wiĂŞc:
"Szanowna Pani!
Doceniam Pani proÂśbĂŞ i mam zaszczyt PaniÂą poinformowaĂŚ, Âże miejsce, ktĂłre PaniÂą
interesuje, znajduje siĂŞ 12 kilometrĂłw od domu, co wydaje siĂŞ nie byĂŚ wygodne
dla tych, ktĂłrzy chodzÂą tam czĂŞsto.
Dlatego polecam wzi¹Ì ze sob¹ obiad.
Trzeba tam siĂŞ udaĂŚ na rowerze, samochodem lub teÂż na piechotĂŞ, ale waÂżne jest,
by stawiĂŚ siĂŞ punktualnie, Âżeby mieĂŚ miejsce siedzÂące i Âżeby nie przeszkadzaĂŚ
innym.
Warto wspomnieĂŚ, Âże zamontowano tam klimatyzacje.
Panuje obyczaj, Âże dzieci siedzÂą obok swoich rodzicĂłw i wszyscy ÂśpiewajÂą
chĂłrem.
Przy wejÂściu rozdaje siĂŞ kartki papieru.
Ci, którzy przybywaj¹ z opóŸnieniem, mog¹ korzystaÌ z kartki s¹siada.
Kartki musza byĂŚ zwrĂłcone na koĂącu, aÂżeby mogÂły byĂŚ uÂżywane kilka razy.
ChciaÂłbym tez zaznaczyĂŚ, Âże wszystko, co udaje siĂŞ ÂżebraĂŚ, jest rozdawane
ubogim.
Poza tym miejsce to jest wyposaÂżone we wzmacniacze dÂźwiĂŞku, aby moÂżna byÂło
wszystkiego wysÂłuchaĂŚ rĂłwnieÂż na zewnÂątrz.
Z balkonów zaœ mo¿na podziwiaÌ ogó³ zgromadzonych".
II Wojna ÂŚwiatowa, ulicami okupowanego Krakowa idzie Karol WojtyÂła. Nagle zza
rogu wyskakuje na niego SS-man z pistoletem i krzyczy:
- Halt! Papiren!!
- Nie mam...
- Dokumenty, polnische schweine, bo rozstrzelam!
- Jak Boga kocham nie mam przy sobie!
- Nie drwij sobie Polaczku, dokumenty, ale juÂż!
- NaprawdĂŞ zapomniaÂłem!!!
SS-man wku..ony odbezpiecza juÂż broĂą, nagle z niebios zstĂŞpuje promyk
ÂświatÂłoÂści, pojawia siĂŞ AnioÂł PaĂąski i mĂłwi do SS-mana:
- OszczĂŞdÂź tego dobrego czÂłowieka, on bĂŞdzie w przyszÂłoÂści wielkim czÂłowiekiem
i papieÂżem, zrobi wiele dobrego na Âświecie i zostanie obwoÂłany ÂświĂŞtym.
SS-man siĂŞ zastanawia, po czym mĂłwi do AnioÂła:
- No dobra, oszczĂŞdzĂŞ go, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- ÂŻe ja bĂŞdĂŞ papieÂżem zaraz po nim
Nowy ksiÂądz byÂł spiĂŞty, kiedy prowadziÂł swojÂą pierwsza mszĂŞ w parafii, wiĂŞc
prosiÂł koÂścielnego, Âżeby mĂłgÂł do ÂświĂŞtej wody doÂłoÂżyĂŚ kilka kropelek wĂłdki,
Âżeby siĂŞ rozluÂźniĂŚ. I tak siĂŞ staÂło.Na drugiej mszy zrobiÂł tak samo i czul siĂŞ
tak dobrze, a nawet lepiej niÂż na pierwszej mszy, ale jak wrĂłciÂł do pokoju
znalazÂł list:
Drogi bracie,
Nastêpnym razem do³ó¿ kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki. I
jeszcze kilka uwag:
- KrzyÂż trzeba nazywaĂŚ po imieniu, a nie "to duÂże K"
- Nie wolno na Judasza mĂłwiĂŚ "ten skur_ysyn"
- Na krzyÂżu jest Jezus a nie Czegewara
- Jest 10 przykazaĂą, a nie 12;
- Jest 12 aposto³ów, a nie 10;
- Ci, co zgrzeszyli, idÂą do piekÂła, a nie w pizdu;
- Inicjatywa, aby ludzie klaskali, byÂła imponujÂąca, ale taĂączyĂŚ makarenĂŞ i
robiĂŚ "pociÂąg" to przesada;
- OpÂłatki sÂą dla wiernych, a nie na deser do wina;
- PamiĂŞtaj, Âże msza trwa godzinĂŞ, a nie dwie poÂłowy po 45 minut;
- Ten obok w "czerwonej sukni" nie byÂł transwestyta, to byÂłem ja - koÂścielny.
ByÂła sobie zakochana para. Juz siĂŞ mieli pobieraĂŚ, gdy w przeddzieĂą Âślubu
zginĂŞli w wypadku. Trafili do nieba i po kilku tygodniach stwierdzili, Âże nie sÂą
do koĂąca szczĂŞÂśliwi. Narzeczony poszedÂł wiĂŞc do Âśw. Piotra:
- Piotrze, fajnie nam siĂŞ tu u was mieszka, ale przykro nam, Âże przed
œmierci¹ nie zd¹¿yliœmy wzi¹Ì œlubu. Mo¿emy pobraÌ siê w niebie?
Piotr na to:
- Sorry, ale nie wiem, nikt tu siĂŞ nie ÂżeniÂł. IdÂź z tym do Boga, umĂłwiĂŞ ciĂŞ.
Stan¹³ wiêc narzeczony przed Bogiem i pyta o œlub, a Bóg na to:
- PrzyjdÂź za pieĂŚ lat, zobaczymy.
MinĂŞÂło pieĂŚ lat. ChÂłopak znowu prosi Boga, a NajwyÂższy rzecze:
- Jeszcze raz dok³adnie przemyœl ca³¹ sprawê. Masz na to piêÌ dodatkowych lat.
Biedak zmartwiÂł siĂŞ, ale z Bogiem nie ma dyskusji.
Przychodzi po piĂŞciu latach. BĂłg od razu go poznaÂł:
- Tak, mo¿ecie wzi¹Ì œlub: sobota, godzina 14, w kaplicy g³ównej.
MinĂŞÂły dwa tygodnie i pan mÂłody znĂłw puka do Boga:
- BoÂże, chcemy rozwodu, nie moÂżemy ze sobÂą juz wytrzymaĂŚ.
Kiedy BĂłg to usÂłyszaÂł, zÂłapaÂł siĂŞ za gÂłowĂŞ i mĂłwi:
- SÂłuchaj, bracie! DziesiĂŞĂŚ lat zajĂŞÂło nam znalezienie w niebie ksiĂŞdza.
Czy ty wiesz, ile bĂŞdziemy szukaĂŚ prawnika?
Rydzyk z Jankowskim jechali swoimi brykami i zderzyli siĂŞ czoÂłowo. Dusze ich
unoszÂą siĂŞ do niebios, a na bramie zatrzymuje ich Âśw. Piotr:
- A wy dokÂąd?
- No do nieba ma siĂŞ rozumieĂŚ, przecieÂż byliÂśmy ksiĂŞÂżmi...
- A nie wiecie, ¿e pierwej wielb³¹d przejdzie przez ucho igielne, ni¿ bogaty
dostanie siĂŞ do krĂłlestwa niebieskiego? Ale dam wam jeszcze jednÂą szansĂŞ.
WróÌcie na ziemiê i rozdajcie swoje maj¹tki ubogim, a wtedy zobaczymy...
Jankowski w panice w kilka dni rozdaÂł caÂły majÂątek biednym, a sam juÂż do koĂąca
Âżycia ÂżyÂł w niedostatku.
Rydzyk nie oddaÂł nic. OtaczaÂł siĂŞ do koĂąca Âżycia przepychem, rozbijaÂł siĂŞ
maybachami, helikopterami, itd.
Po Âśmierci jednak obydwaj spotykajÂą siĂŞ w niebie. Jankowski w szoku:
- To jak to?!! To ja wszystko oddaÂłem, ÂżyÂłem skromnie, a ty pÂławiÂłeÂś siĂŞ w
luksusach i teÂż siĂŞ tu dostaÂłeÂś??? Jak to moÂżliwe?!
- KosztowaÂło mnie to co prawda 100 tys dolarĂłw, ale daÂło siĂŞ zaÂłatwiĂŚ.
- Co?! ZapÂłaciÂłeÂś Âśw. Piotrowi?
- Nie. Copperfieldowi za ten numer z wielb³¹dem.
INNA WERSJA
Rydzyk z Jankowskim jechali samochodem, ale mieli wypadek.
Niestety nie udaÂło siĂŞ ich uratowaĂŚ i stajÂą przed BramÂą NiebieskÂą.
PukajÂą, pukajÂą... wreszcie po dÂłuzszej chwili wychodzi ÂŚw. Piotr i ze
zdziwieniem pyta siĂŞ ich: "A co wy chÂłopaki tu robicie? Przeciez tu nie
CzyÂściec, dostaliÂście po sto lat!".
PraÂłat Jankowski siĂŞ zakrztusiÂł, zakaszlaÂł i grozÂą w oczach zdoÂłaÂł
wykrztusiĂŚ: "Ale jak to? no przecieÂż Stocznia, strajki, oÂłtarz z bursztynu...".
Ojciec Dyrektor zakwiliÂł: "No a moje radio? Te tysiÂące zdrowasiek, pielgrzymki
na JasnÂą GĂłrĂŞ, a tu "do CzyÂścca"?".
Œw. Piotr wyci¹gn¹³ sk¹dœ gruby kajecik i mówi: "Dobra ch³opaki, zaraz
sprawdzĂŞ... Rydzyk, Jankowski... Rydzyk, Jankowski.... No sorki ale stoi jak
byk - CZYÂŚCIEC 100 LAT"
Na to Rydzyk: "To musi byĂŚ jakaÂś pomyÂłka, zawoÂłaj Pana Jezusa musimy z nim
pogadaĂŚ".
ÂŚw. Piotr poszedÂł i coÂś dÂługo nie wraca. CzekajÂą, czekajÂą... Wreszcie wychodzi
Jezus ze ÂŚw. Piotrem i od razu mĂłwi: "Sorry chÂłopaki, ale to nieodwoÂłalne,
macie sto lat odsiadki".
"Aleeee....." - prĂłbuje jeszcze Rydzyk, na co Jankowski ponuro:"A chodÂź Tadziu!
Co tak bĂŞdziesz z ÂŻydami gadaÂł!!!"
GAZETA.pl