Czas na małą refleksję na temat pierwszej polskiej edycji. W wywiadzie dla Onetu Wojciech Iwański przyznaje, że popełniono parę błędów.
Obserwacji i wniosków na ten temat jest dużo. Kiedy robi się pierwszą edycję formatu odmiennego od tych, które były dotychczas na naszym rynku, nie sposób nie popełnić błędów. Zapewne popełniliśmy ich wiele. Pierwszym było to, że robiliśmy wszystko w tak krótkim czasie. Przez Anglików program jest robiony przez sześć miesięcy. My mieliśmy na jego zrobienie zaledwie dwa. Myślę, że pierwsza faza, castingów, udała nam się i intuicyjnie skierowaliśmy się do występów w dużych obiektach. To jest nasz ogromny sukces. Graliśmy program przy widowni liczącej około dwa tysiące widzów, czasem więcej, dwa i pół tysiąca. To dało nową wartość programowi, dało świetną atmosferę i pewien typ rozmowy pomiędzy jurorami poprzez publiczność. Kiedy młody człowiek, który staje na scenie przed taką widownią, dostaje niesamowitego "speedu", wypada o 100 proc. lepiej w konfrontacji z jurorami.
Przyznaje, że głównym problemem był brak czasu i ograniczenia finansowe.
Co na pewno się poprawi? Myślę, że po prostu się rozwiniemy. Wydawało się, że już w pierwszej edycji uda nam się zrobić mocny show. Jak mówiłem, nie pozwoliły na to środki. Myśleliśmy, że będzie taniej. Po drugie, nie pozwolił na to czas. Dziś wiemy, i jest to doświadczenie istotne, że w następnej edycji koncerty niedzielne będziemy chcieli oddać kilku muzykom. Dzisiaj za całością stoi Tomek Szymuś, który z tygodnia na tydzień musi przygotowywać wszystkie aranże, nagrywać. Jeśli zatrudnimy ludzi, którzy będą to robić znacznie wcześniej, będzie nam łatwiej i będzie lepszy efekt. Bardzo istotnym czynnikiem jest tu czas, bo nie sposób przygotować tego szybko. Robimy to z dwutygodniowym wyprzedzeniem, lecz to jest ciągle za mało. Bo nie chodzi tylko o śpiewanie. Także o to, co się składa na show - stylizację, ewentualnie oprawę taneczną, baletową, chóry. Na to nas w tej edycji nie było stać. Głównie z powodu czasu, choć nie tylko. Ale to normalne, gdy robi się pierwszą edycję programu. Nie musimy pokazać wszystkiego, odkrywać wszystkich kart.
W tej edycji nie ma co liczyć już na żadną dużą gwiazdę.
W brytyjskiej wersji różnica jest ogromna, ponieważ oni grają program dwa dni, w sobotę i niedzielę. W sobotę są zawody, wyniki są w niedzielę. Niedziela jest dniem, w którym w angielskim "X Factor" występują gwiazdy ogromnego formatu. Nas w tym roku nie było na nie stać. Z wielu powodów. Przyjazd gwiazdy wielkiego kalibru trzeba przecież zaplanować z dużo wcześniej, aby był możliwy. Próbowaliśmy namówić wiele z nich, lecz okazywało się, że przyjazd w takim terminie jest niemożliwy. Odpowiadano nam, że powinniśmy umówić to z rocznym wyprzedzeniem. W drugiej edycji szansa na gwiazdy będzie, bo będziemy mogli zająć się tym wcześniej. Teraz nie mogliśmy. Musieliśmy pracować bardzo intensywnie, aby w ogóle można było program pokazać na antenie.
Poza tym bardzo dobrze ocenia jury.
Ja zawsze optuję za Kubą. Pracuję z nim już bardzo długo. Muszę powiedzieć, że to wielka przyjemność pracować z kimś takim. Prawdą jest, że zaprosiliśmy do programu Czesława Mozila i to był mój pomysł. Czesław się znakomicie sprawdził. Myślę, że dawno na polskim rynku medialnym nie było jury z takim facetem, jak on. Bardzo barwna postać. Do tego Maja, która zaczynała jako wielka tajemnica. Warszawka i całe to towarzystwo branżowe rzuciło się jej do gardła. Ale się obroniła i to jest najważniejsze. Wszyscy zadawali sobie pytanie: "Dlaczego Maja Sablewska, a nie ja?". Dlatego, że tak zdecydowaliśmy. Myślę, że dobrze zrobiliśmy, bo w ten sposób stworzyliśmy jury, które jest kompletnie inne od tych, które wybieraliśmy wcześniej. To jest najważniejsze. Co do chemii, do tego, co się dzieje między nimi - trzeba zrozumieć, że to jest inny format. To nie jest "Idol", to nie jest program, w którym jurorzy poddają ocenie wyłącznie uczestników. To jest program, w którym jurorzy ze sobą rywalizują!
Po przeczytaniu tego wywiadu mam spore oczekiwania odnośnie drugiej edycji. Myślę, że będzie dużo lepsza. No bo w tak krótkim czasie ciężko jest cokolwiek zorganizować. Ile czasu przygotowują już amerykańską edycję? Jakieś dwa lata. Dopiero zaczęły się castingi, a już potwierdzają gwiazdy na odcinki na żywo. Wiadomo, że wystąpi np. Leona Lewis.
Cały wywiad
http://film.onet.pl/wiadomosci/publikac ... omosc.html